Wyciągnął ją za rękę z pomieszczenia zamykając za sobą
drzwi.
-Chciałbym pozwiedzać trochę zamek- powiedział nie
puszczając jej dłoni.- Minęło trochę lat odkąd opuściłem Hogwart
-Rozumiem, w takim razie może zaczniemy od lochów-
powiedziała, widząc, że chłopak kieruje się na siódme piętro. Za nic w świecie
nie chciała teraz spotkać Pottera. A tam w końcu jest pokój wspólny Gryfonów.
-No fakt, można- powiedział i ruszyli w stronę schodów. Lily
spojrzała na chłopaka, lustrując go wzrokiem. Był miły, romantyczny,
przystojny.. Nie to co Potter. Westchnęła cicho i poprawiła włosy. Zatrzymali
się na chwilę. Odwrócił się w jej stronę i szybkim ruchem przyciągnął do siebie
-Nareszcie jesteśmy sami- szepnął wpatrując się w jej
piękne, zielone oczy. Przybliżył wargi do jej ust i pocałował namiętnie. Nie
sprzeciwiła się. Wplotła mu dłonie we włosy, dając mu tym pozwolenie na dalsze
igraszki (od aut: Nie miałam na myśli seksu w tym wypadku). Nie czuła bliskości
chłopaka, odkąd rozstała się z Jamesem.
-Lily?!- Dziewczyna oderwała się od chłopaka i odwróciła w
stronę z której dobiegał ów tak bliski jej głos
-Potter? co ty tu robisz?- spytała trochę oszołomiona. Chris
patrzył to na Rudą to na Rogatego.
-a tak sobie spaceruję, podziwiam widoki.- rzuciła mu
piorunujące spojrzenie.
-To spaceruj sobie gdzie indziej, nie psuj mi kolejny raz
życia- miał zaciśnięte pięści, i wyraźnie toczył walkę z samym sobą
-Mogłaś być ze mną szczęśliwa..
-Tak, mogłabym, gdybyś wszystkiego nie spieprzył- w jej
głosie dało się słyszeć pretensję ,a w oczach pojawiły się łzy
- zmieniłem się!
-Nie, ty nigdy się nie zmienisz, wtedy mówiłeś to samo, a
teraz łaskawie opuść to miejsce i zostaw mnie w spokoju- szepnęła ze smutkiem.
Nie chciała, znowu przez niego cierpieć.
-Chodź Chris- pociągnęła zszokowanego konfrontacją zdań
chłopaka w stronę pokoju życzeń, zostawiając osłupiałego Jamesa samemu
sobie. Z rezygnacją ruszył ciemnym
korytarzem. To co zobaczył sprawiło mu ogromny ból. Mógł być na miejscu tego
Christophera . Lily nie była już tą jego wiewiórką. Mała racje, to wszystko
jego wina, mógł mieć to wszystko, mógł ją teraz całować, ale nie, on musiał to
wszystko zaprzepaścić.
-Kim był ten chłopak?- szatyn spojrzał pytająco na
towarzyszkę. nie uśmiechała się, a w jej oczach zebrały się łzy.
-Mój były..- szepnęła
przygryzając górną wargę, żeby się nie rozpłakać. wiedział, że nie
powinien ciągnąc tematu. przytulił ją do siebie. W jego ramionach czuła się
bezpieczna.
Weszli do pomieszczenia w którym była impreza.
-O, Lily, nie mogłem cię znaleźć, chciałbym cię przedstawić
kilku znajomym. Widzę, że zaprzyjaźniłeś się już z panem Pearsonem.- Slughorn
emocjonował się i ciągnął dziewczynę w stronę grupki ludzi. Chris patrzył na to
z rozbawieniem. Rudowłosa spojrzała na niego błagalnym wzrokiem.Nie miała
ochoty zapoznawać się z jakimiś nudziarzami
-Oto moja najzdolniejsza uczennica panna Lily Evans-
profesor przedstawił rudowłosą czterem mężczyznom. Mieli około trzydziestu lat.
Jeden z nich wyglądał nawet przyjaźnie. miał czarne włosy i zielone oczy i
uśmiechał się do niej ciepło. Wysoki blondyn wydawał się być znudzony całym tym
spotkaniem. wpatrywał się tępo w nowo przybyłych bez najmniejszego
zainteresowania. pozostałą dwójkę jakby skądś kojarzyła. Okazało się że są
autorami jednego z jej szkolnych podręczników od eliksirów. Wymieniła z nimi
kilka zdań, ale zniecierpliwiony Christopher odciągnął ją od nowego towarzystwa
-Dzięki za ratunek-
uśmiechnęła się do chłopaka z wdzięcznością.
-chodźmy coś zamówić- rzucił kierując się w stronę baru.
Ruszyła za nim starając się nie wpaść na nikogo.
-Ja poproszę dwa razy
ognistą- poleciła bramanowi. zlustrował ją wzrokiem, ale nic nie odpowiedział.
Najwyraźniej nie był pewny , czy jest pełnoletnia. Gdyby wiedział co się dzieje
na imprezach u Gryfonów.. Lily zachichotała cicho i upiła łyk trunku
-Co cię tak rozbawiło?- chłopak spojrzał na nią z
ciekawością
-Nic, wspomnienia
-wiem coś o tym- pociągnął ją za rękę w stronę kanapy.
-Tak w ogóle to czym się zajmujesz?-spytała spoglądając na
niego znad szklanki
-aktualnie kończę kurs na aurora
-Ja tez planuję . Gorzej z OWUTEMAMI (tłum. Testy na koniec
siódmych klas)
-Poradzisz sobie. Nie są aż takie trudne jak to mówią
nauczyciele
-Was też tak straszyli? McGonagall nie daje nam spokoju. W
kółko truje o egzaminach.
- Wszyscy tak mają- przytulił ją do siebie i pocałował w
czoło.
-Tak szczerze myślałem, że szykuje się kolejny nudny
wieczorek u ślimaka,a tu proszę- zaśmiał się perliście nie odrywając wzroku od
dziewczyny
-Miałam to samo, gdyby nie Dorcas to w ogóle bym nie
przyszła
-Musze jej podziękować- zachichotała i upiła łyk ognistej.
Nie wiedziała, ze przygląda im się już od jakiegoś czasu pewna osoba (jak
myślicie kto?). Wziął jej z ręki szklankę i postawił na stoliku obok.
przyciągnął ją do siebie i pocałował
gorąco. W jej głowie błądziło wiele myśli, a po ciele rozeszła fala ciepła.
-Późno wróciłaś- Dorcas spojrzała na nią znad magazynu dla
nastoletnich czarownic.
-nom..- powiedziała rozmarzona przebierając się w pidżamy.
-Coś ty taka w skowronkach? Wróciłaś do Pottera?
-NIE!!- rudowłosa spojrzała na nią piorunującym wzrokiem
-A więc?
-Mam nowego chłopaka- rzuciła z rezygnacją, wiedziała co
czarnowłosa teraz powie
-A nie mówiłam?
-skończ już, nie powiedziałam ci tego po to żebyś robiła mi
wymówki
-oj no dobra, nie mogłam się powstrzymać. Mniejsza o to.
Opowiadaj wszystko co wiesz!- Lily skrupulatnie streściła przyjaciółce
wydarzenia z poprzedniego wieczoru, pomijając kwestię pojawienia się Pottera
-.. i będzie przyjeżdżać do Hogsmead co dwa tygodnie. -
zakończyła wywód trochę smutno- tylko , ze mamy wypad raz w miesiącu -
skrzywiła się lekko
- Huncwoci coś poradzą
- Możesz pogadać z Łapą, ale ani mru mru Potterowi
-Co ty się nim martwisz? Masz teraz o wiele lepszego
chłopaka
- nieważne. Idę spać dobranoc. Jestem zmęczona
-Jutro to dokończymy.
Jednak Lily nie mogła zasnąć. przewracała się z boku na bok.
wciąż miała w głowie minę Jamesa gdy zobaczył ją z Chrisem. Mimo, że nie
okazywała jak za nim tęskni to w środku czułą głęboką pustkę. Nie było chwili w
której o nim nie myślała. Miała nadzieje, że nowy związek pozwoli zabliźnić
stare rany
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz