sobota, 20 października 2012

8. "Impreza w klubie Ślimaka cz.1"


Lily wyszła ze szpitala po dwóch dniach. To był dla niej bardzo ciężki czas. W miarę jak odzyskiwała siły powracała do niej chęć zabicia Pottera. Mimo zapewnień nie potrafiła mu wybaczyć.
-Oczekujesz zbyt wiele- powiedziała idąc w stronę lochów. Patrzyła na Jamesa z pretensją
-Ale Lily..
-Nie, wybacz ale jestem zajęta- poprawiła torbę i podeszła do Dorcas
-Znowu usiłuje się w topić w łaski?- czarnowłosa spojrzała z politowaniem na Rogacza.
-Jak codziennie w ciągu ostatniego tygodnia- westchnęła cicho. Mimo iż nie okazywała tego jak cierpi, to jej wygląd zewnętrzny mówił sam za siebie. Byłą wychudła, a na jej twarzy widniało przemęczenie z powodu nieprzespanych nocy i braku jedzenia
-Znajdź sobie nowego chłopaka- Marlena podeszłą do przyjaciółek czule żegnając się z Remusem. Po tej pamiętnej imprezie zbliżyli się do siebie i na czas doczesny byli parą.
-Panno Evans?- Lily odwróciła się. W jej stronę szedł Horacy Slughorn
-Tak panie profesorze?
-Organizuje w najbliższą sobotę spotkanie klubu ślimaka. Chciałbym cię przedstawić kilku bliskim mi osobom. Mam nadzieję , że nie zawiedziesz mnie i przyjdziesz?- Rudowłosa spojrzała na niego z powagą
-Postaram się
-To cudownie, a więc do zobaczenia na lekcji!- Odszedł szybkim krokiem pozostawiając dziewczyny same.  Slughorn bardzo lubił być w towarzystwie sławnych osób. w swoim gabinecie na komodzie znajdowały się zdjęcia uczniów którzy zrobili karierę po zakończeniu Hogwartu. Oczywiście byli jego ulubieńcami.Zapraszał ich na słynne spotkania klubu Ślimaka. Lily była zdolna z eliksirów i ulubioną uczennicą profesora.
-Strach się bać..- mruknęła ze zrezygnowaniem
-A może to jest właśnie to?
-Dorcas daj spokój, zapewne będą tam jedynie nudni autorzy podręczników do Historii magii.
-Ja i tak wiem swoje.- Dziewczyna spojrzała  na przyjaciółkę wymownie
-nie mam ochoty się z tobą kłócić

Dzień minął bardzo szybko. Nauczyciele jak na złość zadawali niemiłosiernie długie i meczące prace domowe. Więcej temat nowego chłopaka dla Lily nie był poruszany. Nawet Potter nie miał czasu biegać za Rudowłosą z prośbą, żeby dała mu druga szansę. Obydwoje byli tak samo wykończeni całą sytuacją. W ciągu tych kilkunastu dni zmienili się nie do poznania, zarówno zewnętrznie jak i wewnętrznie.  Wreszcie nadszedł upragniony Weekend. Dziewczyny z wyrazem zadowolenia siedziały w dormitorium rozkoszując się wolnością. Tylko jedna z nich smutno wpatrywała się w okno. Lily nie miała kompletniej ochoty iść na jakąkolwiek imprezę, ale nie miała wyboru.
- Ruda?  Pamiętasz o spotkaniu klubu ślimaka?- Marlena jakby czytała jej w myślach.
-Niestety. Kompletnie nie wiem co mam założyć- Dorcas spojrzała na nią z błyskiem w oku. Moda była jej Hobby. Kochała ciuchy, dobieranie strojów, robienie makijażu. To był jej świat
-Nawet o tym nie myśl- spojrzała na czarnowłosa z niepokojem.
-Nie psuj zabawy. Robimy eksperyment pt. Nowa Lily Evans- rzuciła wstając z łóżka i otwierając szafę. Marlena zachichotała cicho i wpatrywała się z rozbawieniem w zniesmaczona twarz Rudej. Meadowes grzebałą uporczywie w garderobie najwyraźniej czegoś szukając
-Jest!- zdjęła z wieszaka granatową sukienkę bez ramiączek błyszcząco cekinami i czarne szpilki z czerwona podeszwą
-yy.. ja mam to założyć- Lily wskazała palcem na ciuchy. przyjaciółka pokiwała głową
-Na mózg ci padło?- wypaliła
-Marl, weź jej coś powiedz, ona nie może mi tego zrobić- spojrzała z nadzieją na szatynkę
-owszem, może! Do łazienki biegiem marsz!- wszystkie trzy wybuchnęły śmiechem. Rudowłosa ze zrezygnowaniem wzruszyła rękami, wzięła rzeczy od Dorcas i weszła do toalety. Popatrzyła w lustro. skóra była blada, a twarz wychudła uwydatniająca zgrabne kości policzkowe. Nie licząc podkrążonych oczu. Napuściła wody do wanny i dodała soli do kąpieli. Po pomieszczeniu rozszedł się uspakajający zapach fiołków i lawendy. Zanurzyła się w gorącym płynie zamykając oczy z zadowoleniem. Miała jeszcze trzy godziny. Spotkanie miało być o siedemnastej. Zrezygnowała z obiadu, z powodu silnego bólu brzucha. teraz to wszystko było nie ważne. Przestała myśleć o Jamesie i pozwoliła trwać chwili. Po godzinie bezmyślnego leżenia zdecydowała się  umyć włosy i wyjść z wanny. Wydepilowała skórę i ubrała się. Wysuszyła włosy za pomocą różdżki, uczesała i podkręciła za pomocą różdżki
-Dorcas!!- przyjaciółka weszła do łazienki i spojrzała Rudą
-od razu lepiej. Wyczarowała stołek przed lustrem
-Siadaj i siedź cicho- Wyciągnęła kosmetyki i zabrała się do malowania. Efekt był piorunujący.
-Coś mi tu nie pasuje..- czarnowłosa w skupieniu przyglądała się młodej Evansównie .
-Wiem już!.- Wzięła do rąk nożyczki
-Co ty chcesz zrobić?- Lily spojrzała na koleżankę z przerażeniem
-zaraz zobaczysz.- Ścięła jej grzywkę na prosto delikatnie cieniując, dodatkowo upięła jej włosy w zgrabny kok. Ruda niepewnie popatrzyła w lustro. Z otwartymi ustami wpatrywała się w swoje odbicie.
-Dorcas.. jesteś genialna- miała ślicznie pomalowane powieki w odcień szarości i błękitu, dodatkowo jasno różowe usta i i róż na policzkach. Po poprzedniej Lily nie było nawet śladu. uśmiechnęła się promiennie i przytuliła do brunetki
-Kocham cię po prostu- powiedziała z radością i wyszła z łazienki w poszukiwaniu jakiejś torebki. jednak Marlena ją uprzedziła. Stała z wyciągnięta ręka w której trzymała czarną kopertówkę
-Dzięki skarbie- cmoknęła ją w policzek i założyła buty
-niema za co- odparła szczerząc zęby
-Ile mam jeszcze czasu?
-pół godziny
-wypadałoby się już zbierać?- zachichotała i poprawiła włosy
-nie macaj bo się rozwali- Dorcas spojrzała na nią z wyrzutem
-teraz już zmykaj
-Nie odprowadzicie mnie?-rzuciła im wymowne spojenie
-No dobra, jeśli nalegasz- wszystkie trzy wybuchnęły śmiechem. Zeszły na dół. Wygląd Rudej wywarł niemałe zamieszanie u płci męskiej. Potter spojrzał na nią tęsknym wzrokiem. Nadal nie pozbierał się rozstaniu. Westchnął cicho i pochylił się nad pergaminem.


-Dokąd mamy cie  odprowadzić?- Marlena spojrzała pytająco na przyjaciółkę
-do pokoju rzeczeń
-Powodzenia- dziewczyny poklepały ją pocieszająco po ramieniu i ruszyły korytarzem w stronę wieży gryfonów. Lily wzięła głęboki oddech i weszła do pomieszczenia. W środku było pełno ludzi. Po prawej stronie stał bar, a po lewej szwedzki stół. Wśród  gości dostrzegła znajomą postać Severusa Snapea. Kiedyś byli przyjaciółmi. Do czasu.. Nie chciała wspominać tego wydarzenia, które sprawiło jej tak wielki ból. Westchnęła i  usiadła na jednej ze skórzanych kanap. Czuła się samotna. Nie znała tu nikogo, niektórych tylko z widzenia.
-można?- za zamyślenia wyrwał ją męski głos
-A.. tak można- wypaliła odwracając się w stronę chłopaka. jego widok zaparł jej dech w piersiach. był to wysoki szatyn, o czarnych oczach i wysportowanej sylwetce
-Jesteś tu sama?- spytał ciepło siadając koło dziewczyny
-Tak..- powiedziała smutno, a na jej policzki wyszły lekkie rumieńce. Bogu dzięki za puder.. pomyślała i uśmiechnęła się uwodzicielsko. Był naprawdę przystojny
-Dziwi mnie, że tak piękna kobieta jak ty niema partnera- tym razem warstw makijażu nie zdołała ukryć  koloru jej twarzy.
-Nie taka piękna - przypomniała sobie wydarzenia z minionego tygodnia.
- Nawet się nie przedstawiłem, jestem Christopher Pearson, a ty?- Jego oczy były takie głębokie i pełne nieznanego jej dotąd blasku
-Lilyanne Evans - powiedziała przyglądając się mu z uwielbieniem
-Miło mi cię poznać Lily. Może chciałabyś zatańczyć?- spytał wskazując dłonią na parkiet
-Jasne! - powiedziała może zbyt entuzjastycznie. Spojrzał na nią kusząco
-Pięknie wyglądasz, wiesz jak podkreślić swoje atuty- szepnął jej do ucha.  Trzymał ją w talii i poruszali się w rytm muzyki.
-Ile masz lat?
-jeszcze szesnaście, ale niedługo już siedemnaście, a ty?
-dziewiętnaście
-Dziwne, ze cie nie pamiętam- rzuciła usiłując cofnąć się dwa lata wstecz
-W piątej kalsie przeniosłem się do Durmstrangu
-To wiele tłumacz- zachichotała cicho nie odrywając od niego wzroku. Miał na sobie białą koszulkę delikatnie opinająca się na umięśnionym torsie i ciemne jeansy. Spoglądał na nią  pociągającym wzrokiem
- Przejdziemy się?- spytał ciągnąc ją za rękę w stronę wyjścia.
-Z tobą wszędzie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz