sobota, 20 października 2012

6. "Fatalna impreza"


 Rozchichotani wpadli do pokoju wspólnego. Była osiemnasta.
-Idę po Marlenę i Dorcas- rzuciła Lily kierując się w stronę dormitorium dziewczyn z siódmego roku
- Dziewczyny! Gotowe?- spytała wpadając jak buza do pomieszczenia. Spojrzały na nią zdziwione
-Już dawno, co tak późno?- spytała brunetka podnosząc się z łóżka
-małe komplikacje. pani Norris nie chciała przyjść do Łapy- wszystkie trzy wybuchnęły śmiechem i zeszły na dół
- To teraz możemy zaczynać imprezę- Syriusz podszedł do Dorcas i pocałował ją na powitanie. Rudowłosa spojrzała wyczekująco na Pottera.
-Chodźmy zanim Peter wyżre całe zapasy- skierowali się w stronę dormitorium Huncwotów
-widzę że trochę tu posprzątaliście- Marlena rozejrzała się po pokoju z zadowoleniem
-Lunio się uparł- mruknął James podchodząc do komody i wyciągając z niej butelki ognistej
- Peter, śpiąca królewno wyłaź z wyra -Remus zwalił Glizdogona z łózka.  postawił na stoliku kieliszki i spojrzał na Pottera. Napełnił je alkoholem i podał przyjaciołom
-Zdrowie !- wypalił i wypił zawartość naczynia. I tak opróżnili  jedną skrzynkę whisky. wszyscy byli już nieźle podpici
-Gramy w butelkę- zasugerował Black przytulając rozchichotana Dorcas. Marlena siedziała z Remusem i kiwali się na boki podśpiewując hymn Anglii. Impreza przeniosła się już do pokoju wspólnego. Było sporo osób. Lily siedziała z boku przyglądając się jak Gryfoni siadając w prowizorycznym kole. Potter był z nią zaledwie przez pierwsza godzinę. Rozmawiał z jakąś szóstoklasistką z ożywieniem machając rekami. Westchnęła cicho i podciągnęła nogi pod brodę
-Lily co się stało?- Remus podszedł do niej i usiadł w fotelu obok
-Nic. Świetnie się bawię- spojrzał na nią z politowaniem
-uważaj bo ci uwierzę.- milczała
-chodzi o Pottera?No tak, to pytanie retoryczne- powiedział pociągając łyk ognistej
- mówił, że mnie kocha- patrzyła beznamiętnie przed siebie.
-Sądzisz, że tak nie jest?- spytał  zamyślając się na chwilę
-On się nigdy nie zmieni- powiedziała beznamiętnym tonem
-daj mi to- wyrwała mu z ręki butelkę i napiła się alkoholu.
-pogadam z nim- Lily zatrzymała go gestem dłoni
-Nie. Nie dam mu tej satysfakcji- Lunatyk spojrzał na nią wzrokiem pełnym żalu i współczucia
 W tym momencie dziewczyna pocałowała Pottera w policzek. od dłuższego czasu tańczyli czule objęci.
-byłam głupia- szepnęła wstając z fotela i kierując się w stronę schodów. Remus odprowadził ją wzrokiem. ten brak jakichkolwiek uczuć był o wiele gorszy od najgorszego wybuch emocji -idiota- mruknął  i skierował się w stronę Marleny

Lily wspinała się po schodach. nawet nie miała siły płakać. W sercu czuła głęboką pustkę. otworzyła drzwi do dormitorium
. Żałowała, że dał mu szansę. Że pozwoliła sobie pokochać go tak mocno. Jak mogła się łudzić, ze on się zmieni? To było do przewidzenia. James Potter- szkolny podrywacz i nieugięta Lily Evans. Przecież ten związek nie miał szans. Oczywiste było, ze po jakimś czasie znudzi się nią i rzuci dla innej. Ale nie sądziła, że tak szybko.  Opadła  na łóżko i spojrzała w rozgwieżdżone  niebo. było naprawdę piękne. Zakryła twarz poduszką. Nie chciała na to patrzeć. Te wszystkie cuda natury dobijały ją jeszcze bardziej.  jej ciało było pozbawione wszelkich emocji. Tylko jedna pustka

Patrzył na towarzyszkę tańca znudzonym wzrokiem. Alkohol robił swoje. ledwo trzymał się na nogach. usiadł na kanapie i wziął do ręki butelkę ognistej
-Jesteś idiota Potter- Lunatyk patrzył na niego z odrazą i nutą złości
-Co spowodowało, że to mówisz?- spytał spokojnie pociągając łyk trunku
-Zostawiłeś Lily a sam zabawiałeś się w najlepsze z tą durną plastikową lalunią-  wypalił spoglądając na niego z pogardą
-nawet nie wiesz jak ona się czuła- wtedy do  Jamesa dotarły słowa Lupina. rzucił przyjacielowi przerażona spojrzenie
-muszę iść jej wszystko wytłumaczyć- powiedział ze smutkiem
-Nie. Zostaw ja w spokoju. dziwne, ze ktoś taki jak ona w ogóle mógł cię pokochać. po tym wszystkim..- Remus nie miał litości dla Pottera
-jesteś skończony- rzucił oddalajac się w stronę Syriusza

 Zrozpaczony wpatrywał się w dłonie - Ona nigdy mi tego nie wybaczy. To koniec- myśli pędziły w jego głowie na oślep. Cały alkohol, który jeszcze przed paroma minutami wyraźnie dawał się we znaki, opadł całkowicie. Zostało tylko poczucie winy i strach . Ruszył w stronę dormitorium dziewczyn z siódmego roku. jednak gdy zaczął wchodzić po schodach zamieniły się w zjeżdżalnie i zawyła syrena alarmowa. Zapomniał o zabezpieczeniach i z jechał na dół. twarze wszystkich gryfonów skierowały się w jego stronę, jednak on nie zwracał na to uwagi. Tak, był idiotą. W sercu miał pustkę pełną głębokiego żalu . Chciał tylko, żeby ten dzień okazał się tylko złym snem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz