Podeszła do niego wolnym krokiem kokieteryjnie poruszając
biodrami
-Lily nie kuś..- mruknął łapiąc ją w talii i przyciągając do
siebie. zsunął dłonie niżej zaciskając je na pośladkach rudowłosej
-Jesteś zboczony Jamesie Potterze- powiedziała siadając mu
na kolanach
-Wiem skarbie. Ale ty właśnie to we mnie lubisz- szepnął jej
do ucha
-nie bądź taki pewny Potter- rzuciła całując go namiętnie i
przyciskając do materaca
- Nie wiedziałam że jesteś taka agresywna
-jeszcze dużo rzeczy o mnie nie wiesz- wyszczerzył szeroko
zęby w Huncwockim uśmiechu. Złapał jej ręce w nadgarstkach i zmienił pozycję.
teraz to ona leżała pod nim, a on na niej
- I co teraz?- spytał z chytrym uśmieszkiem
-nie moja wina ze jesteś silniejszy- mruknęła z udawaną złością. Zachichotała i potargała
mu i tak już układające się w nieładzie włosy. Czół zapach jej perfum. działały
na niego kojąco. przybliżył usta do jej twarzy i zaczął obdarzać ją namiętnymi
pocałunkami. Jego ręka powędrowała pod jej bluzkę
-Dość- Lily odepchnęła go delikatnie od siebie poprawiając
fryzurę
spojrzał na nią zdezorientowany, lecz po chwili uśmiechnął
się ciepło
-Jak sobie życzysz królewno- mruknął i pocałował ją w czoło
- Black ty idioto , mówiłam, żebyś poczekał.- Dorcas
piorunowała wzrokiem chłopaka układając włosy
-nic na to nie poradzę, ze mieli taki sam pomysł jak ja-
mruknął zniesmaczony wiążąc krawat
-Lily mnie zabije i zatańczy na moim grobie
-niby za co?
-Ona już znajdzie powód- czarnowłosa zachichotała i
pocałowała go w czubek nosa
-Chodźmy stąd, jeszcze rozmyślą się i wrócą
-eee tam.. ale tak szczerze to burczy mi w brzuchu.
-moglibyśmy iść na śniadanie..- powiedziała brunetka
wskazując na drzwi
-Chyba jednak nie
-dlaczego?
-bo dawno się skończyło?! Ale mam lepszy pomysł- puścił jej
oczko i pociągnął w stronę posągu jednookiej wiedźmy. Dorcas spojrzała na
niego pytająco
-nie patrz tak na mnie. Przed nimi ukazało się tajne
przejście
- skąd ty..
- Znam Hogwart jak własną kieszeń
-nie wątpię
-a więc idziemy na piwo kremowe!- wypalił wchodząc do
ciemnego tunelu
- I zostałam sama- mruknęła Marlena z nutką żalu
-A ja to co?- spytał rozżalony Remus. Szatynka spojrzała na
niego przepraszająco
-miałam na myśli Lily i Dorcas
- No tak, widzisz mnie zostawili z Glizdkiem- wskazał na
skuloną postać w rogu pokoju.
-czy on w ogóle robi coś oprócz spania?-spytała chichocząc
-czasem...- szepnął Lunatyk zamyślając się na chwilę
-o Czym tak myślisz?
-nie ważne- rzucił wyciągając pergamin i kałamarz
- I teraz najzwyczajniej w świecie będziesz odrabiał pracę
domową?
-Z historii magii, dokładnie tak. Tobie też radzę- wziął
pióro i zaczął coś skrobać na papierze. Dziewczyna przyglądała się mu uważnie
przez jakiś czas. Westchnęła i zabrała się do pisania opisu Mandragory na
zielarstwo.
-Chodźmy na dół- Lily spojrzała na Jamesa zielonymi oczami
-Zanim zaczną coś podejrzewać- obydwoje wybuchnęli śmiechem
i trzymając się za ręce ruszyli w stronę wyjścia. w pokoju wspólnym było dużo
ludzi. Nikt nie zwrócił uwagi na nowo przybyłych. wszyscy byli zajęci swoimi
sprawami.
-patrz tam jest Lunio i
McKinnon- James pociągnął Lily w stronę kominka
-Cześć gołąbki- rzucił podchodząc do przyjaciół
-chyba wymiotne- mruknęła Marlena podnosząc głowę znad
pergaminu
- A ty Lily masz chyba dzień miłości dla zwierząt?-
spojrzała na Rogacza z nutką kpiny w głosie. Rudowłosa zachichotała przytulając
się do Pottera. Szatynka spojrzała na nich z niedowierzaniem, potem wymieniła
znaczące spojrzenia z Lupinem
- Coś mi tu śmierdzi- powiedziała wolno, drapiąc się po głowię.
No tak ona nic nie wiedziała. Lily Wybuchnęła panicznym śmiechem, niestety
zaraźliwym. po kilku minutach cała czwórka miała łzy w oczach.
- Evans i Potter, świat się kończy - Marlena spojrzała na
parę z niedowierzaniem
- teraz Luniu pozostało nam być razem- powiedziała
żartobliwie do Lunatyka. Spojrzał na nią jak na wariatkę
- Po moim trupie-
rzucił chowając książkę od numerologii
- To może zostawimy was samych..- James odciągnął
rudowłosą od stolika i poprowadził w
stronę portretu grubej damy
-hasło młody człowieku?
-kolorowe żelki- wyszli na korytarz i ruszyli w stronę
wielkiej sali. Miejmy nadzieję, ze już jest obiad.. w brzuchu mi burczy. - Chłopak spojrzał na nią rozbawiony
-trzeba było nie jeść śniadania?- spytał z chytrym uśmiechem na twarzy
- Nie zapominaj, ze to przez ciebie na nie nie poszłam-
założyła ręce na piersi i spojrzała na niego z politowaniem
- a no tak, zapomniałem- zachichotała i poczochrała mu i tak
już sterczące na wszystkie strony włosy.
weszli do sali i usiedli przy stole Gryfonów. Oprócz nich nie było
nikogo.
-Żarcie powinno się pojawić za..- spojrzał na zegarek
- pięć..cztery...trzy...dwa...jeden
-Jest- Lily spojrzała z radością na półmiski
-Przez Filcha byłam na głodówce. Szlabany powinni
organizować dopiero po kolacji- rzuciła nakładając na talerz karkówkę i ziemniaki. James spojrzał na nią unosząc
lekko brew
- jesteś pewna , że to zjesz?- powiedział widząc jak Lily
nakłada sobie kolejną porcję sałatki z tuńczyka.
-mhmm..- wymruczała
-Nie mówi się z pełną buzią
- A ty Potter mnie nie pouczaj, tylko jedz- Po jakimś czasie
dołączyła do nich reszta Huncwotów, Dorcas i Marlena.
-Jak tam nasi kochankowie?- James zwrócił się do Blacka, ten
spojrzał na niego wymownie
-spróbuj coś powiedzieć- wysyczał przejeżdżając palcem po
szyi. Dziewczyny zachichotały cichutko wymieniając znaczące spojrzenia, nie
licząc Marleny, która wsłuchiwała się w całą rozmowę nie rozumiejąc ani słowa
-czy ktoś mógłby mi powiedzieć o co w tym wszystkim chodzi?
- spytała z nutką irytacji.
-dowiesz się w swoim czasie, a Teraz jedz nie gadaj- Dorcas zabrała się do barszczu.
Reszta obiadu minęła już w milczeniu.
- Organizujemy dzisiaj imprezę?- Black spojrzał na resztę
Huncwotów z chytrym uśmiechem.
-nie wypali. Mam szlaban- James ze zrezygnowaniem usiadł na
łóżku
-Czeka mnie kolejna randka z mopami
- Mam pomysł, weźmiesz moją różdżkę, oddasz Filchowi swoja i
Lily,a my wykradniemy je z jego gabinetu..
-Ja się zgadzam- rzucił uradowany rogacz.
- a wiec akcja pani Norris rozpoczęta - wrzasnął
Remus ze śmiechem
-Dlaczego pani Norris?
-dowiesz się w swoim
czasie, a teraz idź z Łapą do Hogsmead po małe co nieco
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz