. -Lily proszę- James wpatrywał się maślanymi oczami w
rudowłosą.
-Nie! – odparła nie odrywając wzroku od książki.
-Tylko na chwilkę!- szepnął słodkim głosem, całując ją
kusząco.
-Nie James. Niedługo OWUTEMY – prychnęła zaciskając palce na
okładce.
-Ale spadł śnieg. Jak można się w takiej chwili uczyć!-
burknął z dezaprobatą.
-Można. I ja jestem tego przykładem.- rzuciła, chociaż w
duszy bardzo chciała iść poszaleć. Jednak rozum podpowiadał jej co innego.
-Liluś… jedna mała bitwa na śnieżki?- spytał z
niecierpliwością.
-Oj no dobra. Ostatni raz. Ale pod warunkiem, że Dorcas też
pójdzie.- z determinacją wpatrywała się w chłopaka, który aktualnie pochylał
się nad nią z wyczekiwaniem.
-Syriusz nie ma takich problemów. Meadowes dawno jest
gotowa. Tylko ty uparciuchu stawiasz opór!- wypalił zakładając ręce na
piersiach.
-Uważaj Potter, bo zaraz ten uparciuch zrobi ci na złość i
zostanie- rzuciła odkładając książkę.
-nie zrobisz mi tego- wytrzeszczył na nią oczy.
-Owszem. Tym razem nie. Ale jak zachoruje to zginiesz
marnie- wyszczerzyła szeroko żeby i zmierzwiła mu włosy. Odetchnął z ulga i
pocałował ją delikatnie.
-Poczekaj tu.-
pobiegła do dormitorium, założyła grubą, puchową kurtkę, ciepły szalik i
czapkę. Wcisnęła się w skórzane kozaki, zgarnęła rękawiczki z komody i wróciła
do pokoju wspólnego.
-Już!- wypaliła chowając różdżkę.
-Szybko się uwinęłaś.- parsknął śmiechem. Złapał ją za rękę
i wyprowadził z pomieszczenia.
~`~
Biel śniegu zmusiła ją do zmrużenia oczu. Rozejrzała się po
otoczeniu szukając znajomych twarzy. Dostrzegła resztę Huncwotów, Dorcas,
Marlenę, Mary i Tonks. Uśmiechnęła się do siebie. W ciągu tych kilku dni
zdążyły się zaprzyjaźnić. Spojrzała na
Jamesa z chytrą miną i szturchnęła go łokciem. Wyszczerzył żeby pochylając się
by zrobić Snieżkę. Wyciągnęła różdżkę i machnęła nią, tworząc kulki.
-Nawet nie myśl- wysyczała ostrzegawczo. Wtedy poczuła na
twarzy przeszywające zimno. Starła z
policzków śnieg i spiorunowała wzrokiem Blacka.
-Grabisz sobie- prychnęła i skierowała w jego stronę cały
zasób białego puchu, w efekcie, wyglądał jak sporej wielkości bałwan.
-Niewybaczalny błąd- wychrypiał wygrzebując się ze śniegu.
-mów co chcesz. Trzeba było nie zaczynać- zachichotała i
dołączyła do dziewczyn.
-Właśnie rozpętałaś bitwę- Łapa wymienił znaczące spojrzenia
z Rogaczem. Podeszli do Lunatyka i Petera w celu omówienia strategii.
-Przygotujcie się na atak-
Dorcas parsknęła śmiechem i założyła ręce na piersiach. Mimo przewagi
liczebnej były zmuszone do odwrotu. Biegły w stronę chatki Hagrida, jednak ich
starania były daremne, gdyż Huncwoci szybko je dogonili i natarli śniegiem.
Syriusz wylądował na Dorcas, James na Lily, jednak Remus i Peter nie mieli tyle
szczęścia i leżeli obstawieni przez Mary, Tonks i Marlenę.
-Litości…- rudowłosa zasłaniała twarz rękami.
-Nie ma tak dobrze- parsknął śmiechem i obrzucił ją białym
puchem.
-James!- prychnęła rzucając mu ostrzegawcze spojrzenia.
-Już zapomniałem, jak pięknie wyglądasz gdy się złościsz.-
wyszczerzył szeroko zęby przyciskając jej ręce do ziemi.
-Jamesie Potterze. Jesteś niepoprawnym idiotą, ale i tak cię kocham- zachichotała i
pocałowała go namiętnie. Ahh.. te motylki w brzuchu. Nie czuła tego przy
Chrisie. Odpłynęła na chwilę zatapiając się
w tej cudnej pieszczocie.
-Dosyć tego gołąbki. Robimy aniołki na śniegu!!- Black
pociągnął Rogacza za kaptur. Meadowes
podeszła do Lily z rozbawieniem wpatrując się w tarzających się po ziemi chłopaków.
-Normalnie jak dzieci.- parsknęła śmiechem.
-Albo i gorzej.- Evans z rozbawieniem obserwowała poczynanie
Huncwotów, którzy aktualnie wywijali rękami w białym puchu. Byli cali mokrzy.
Podobnie zresztą jak i one.
-Z kim ja się żenię- Dorcas wywróciła oczami i założyła ręce
na piersiach.
-Może jeszcze igloo zbudują- zażartowała szczerząc żeby.
-Po nich można się wszystkiego spodziewać- odparła
uśmiechając się szeroko. I się nie myliła. Czwórka Gryfonów zjeżdżała właśnie
ze stromej górki w stronę zakazanego lasu.
-Zaczynam zastanawiać się nad zmianą chłopaka.- burknęła
Lily mrużąc oczy.
~`~
-Dlaczego ja się zgodziłam?- Rudowłosa z dezaprobatą
wywróciła oczami, otulając się szczelniej w ciepły koc.
-Ważne, ze się dobrze bawiliśmy- Dorcas zachichotała i
głośno kichnęła.
-Może przynajmniej na lekcje nie pójdziemy?- spytała z
nadzieją.
- Założę się, ze Pomfrey znajdzie lek na nasze cierpienie-
stwierdziła smarkając nos.
-Załóżmy, że tego nie da się wyleczyć w jeden dzień-
burknęła Meadowes.
-Ciekawe jak Huncwoci się trzymają- Lily z zastanowieniem
wpatrywała się w przyjaciółkę.
-Podejrzewam, ze dobrze, bo nie chcą się nam pokazać na
oczy- wychrypiała zatapiając wzrok w kominku.
-W sumie dziewczyny od razu odpadły, pewnie leżą sobie w
ciepłym łóżeczku..- Dorcas westchnęła i oparła głowę na łokciach.
-Przypominam , że one nie mają chłopaków.- rudowłosa
spojrzała na drzwi do dormitorium Hunców.
-A to do czegoś zobowiązuje?- Lily słysząc słowa dziewczyny
parsknęła śmiechem.
-Tak. Mamy ten zaszczyt, a może jesteśmy zobowiązane
osobiście ich ukatrupić.
-A więc oprócz roli seks maszyny maja też inne zalety. Hmm..
nie myślałam o tym- zachichotały.
-Ty tylko o jednym- obrzuciła Meadowes rozbawionym
spojrzeniem.
~`~
-Łapciu, ja umieram- James z miną męczennika wpatrywał się w
przyjaciela.
-Umierać to ty będziesz, jak Lilka cię dorwie.- stwierdził
ironicznie Syriusz naciągając kołdrę na głowę.
- W sumie sama się na to zgodziła-
-Chyba żartujesz, założę się, ze nie poszła dobrowolnie.-
Lunatyk parsknął śmiechem.
-Może były pewne komplikacje..- wyszczerzył zęby do chłopaków.
-Albo ciut większe- prychnął pociągając łyk herbaty.
-Oj no dobra, mam przerąbane. – westchnął zakładając ręce za
głową i pociągając nosem.
-Brawo za spostrzegawczość.
-Teraz wybaczcie, ale ja idę spać.- mruknął wtulając się w
poduszkę.
~`~
Wolnym krokiem ruszyły w stronę skrzydła szpitalnego.
-nie wiem, czy to jest dobry pomysł.- burknęła Marlena pociągając nogami po posadzce.
-Daj spokój, nie mam zamiar leżeć w łóżku przez okrągły
tydzień- Tonks spiorunowała wzrokiem McKinnon.
-Zapewne da nam coś ohydnego. Wywar z czyrakobulwy- Lily pocieszająco klepnęła przyjaciółkę po
plecach.
-Nie strasz.- rzuciła jej złowrogie spojrzenie i włożyła
ręce do kieszeni.
-Czy wam też jest tak masakrycznie zimno?- Dorcas wpatrywała
się pytająco w dziewczyny dmuchając nos.
-niestety. Takie są uroki zimy.- Mary parsknęła śmiechem i
niepewnie otworzyła drzwi do szpitala.
-Kolejni! Dopiero wypuściłam czwórkę chłopaków. Normalnie
jak dzieci. To że spadł śnieg nie znaczy, ze trzeba się w nim tarzać do
upadłego!- pani Pomfrey z pretensją świdrowała je wzrokiem.
-My tylko po coś na wzmocnienie- Marlena próbowała złagodzić
sytuacje. Pielęgniarka kręcąc głową podała im jakiś fioletowy eliksir. Nie był
aż taki zły, w smaku przypominał sok porzeczkowy. Opuściły w milczeniu
pomieszczenie i szybkim krokiem ruszyły w stronę dormitorium co jakiś czas
kichając i kaszląc.
~`~
-Weź tamto! To jest zbyt prymitywne.- Black z zastanowieniem
wpatrywał się w zdjęcia.
-To zdemaskują po pięciu minutach.- Prychnął James błądząc
wzrokiem po fotografiach.
-Debile! Wysilcie te durne mózgownice wreszcie. – Remus
wcisnął się miedzy chłopaków.
-Wysilamy jak widać!- Oburzyli się spoglądając na Lunatyka
spod byka.
-Nie sądzicie, że TO jest zbyt pospolite jak na Huncwotów?-
spojrzał na nich z irytacją.
-Ja chyba mam pomysł- Potter wymienił znaczące spojrzenia z
Łapą i wyciągnął kawałek pergaminu.
- Chyba nie masz zamiaru?- Peter z obawą lustrował przyjaciela.
-Owszem mam.- Zachichotał i szturchnął Lupina łokciem. – To
będzie piękne- rozmarzył się zanurzając pióro w atramencie.
~`~
Zgarnęła z łóżka torbę i zbiegła do pokoju wspólnego po
drodze zapinając guziki szaty.
Podeszła do Pottera, który aktualnie wpatrywał się w nią z
tajemniczym uśmieszkiem. Uniosła lekko brwi, ale nic nie powiedziała. Miała
wrażenie, ze coś kombinuję. I nie myliła się.
-James?- spytała podejrzliwie opierając ręce na biodrach.
-Tak złotko?- szepnął przesłodzonym głosem.
-Jeżeli znowu coś wymyśleliście to przysięgam, ze uroczyście
cię wykastruję.- Powiedziała wpatrując się w niego uważnie. Przełknął ślinę i
zmierzwił włosy.
-Wszystko jest w jak najlepszym porządku.- parsknął śmiechem
całując ją delikatnie.
-Zobaczymy- zachichotała pokazując mu język.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz