Otworzyła oczy i leniwie podniosła się na łokciach.
Zamrugała powiekami i rozejrzała się po pomieszczeniu. Spostrzegła, że nadal
jest w ciuchach. Przypomniała sobie wydarzenia z poprzedniego dnia i westchnęła
głęboko. Wywlekła się z łóżka i wolnym krokiem weszła do łazienki.
–Dorcas?- Spojrzała
na przyjaciółkę. Co jak co, ale ona? Stanowczo lubiła sobie pospać. Lily
uniosła znacząco brew i założyła ręce na piersiach.
–No tak- burknęła
czesząc włosy.
– Skąd ta odmiana?-
spytała przyglądając się jej uważnie
– Tak jakoś, nie
mogłam spać- wypaliła czarnowłosa.
–Ta, jasne. Gadaj
prawdę- stała z zaciętą miną i przyglądała się dziewczynie.
–Idę na spotkanie-
wybąkała malując rzęsy.
– Z Blackiem?- Dorcas
zachichotała. –Tak z Blackiem. - Lily
wywróciła oczami.
- Chyba nie myślisz…- powiedziała z niedowierzeniem.
– Oj tam, jesteśmy już parą od jakiegoś czasu. - Policzyła
na palcach miesiące.
- dokładnie dziewięćdziesiąt cztery dni i osiem
godzin.- rzuciła spokojnie szczerząc zęby.
– Aleś ty dokładna-
pokręciła głową i zabrała się do zmywania rozmazanego makijażu.
- Ma się ten talent. Poza tym to on chciał się ze mną
spotkać. Powiedział, że to ważne. - żartobliwie zmarszczyła nos i pomalowała
usta błyszczykiem.
–Jak wyglądam?- spytała rudowłosą przeglądając się w
lusterku. Lily przyjrzała się jej dokładnie i pokiwała głową z uznaniem.
– Jak zawsze bosko-
odparła z uśmiechem.
– A ty jak się czujesz? – Dorcas spojrzała na przyjaciółkę z
troską.
- Źle. Mam pecha do chłopaków. To mnie trochę dobija –
westchnęła.
– Tu muszę ci przyznać rację. – Trafiasz na samych debili.-
Lily uśmiechnęła się mimowolnie. – Może Potter nie był aż takim debilem-
zamyśliła się przygryzła wargę.
-Evan, Evans… Ty i te twoje miłości- Meadowes pokręciła
znacząco głową.
-Nic nie mów. Mam dość tych diabelnych sideł. – burknęła z
dezaprobatą siadając na wannie.
-Ciekawie to ujęłaś.- Czarnowłosa zachichotała i wyszła z
łazienki. – A teraz przykro mi, ale musze już spadać. Mój Romeo na mnie czeka.-
Lily wy buchnęła śmiechem i dała jej kopa -A to za co?- spytała urażona masując
się po pośladku.
-Na szczęście Julio. – rzuciła – I nie daj mu czekać!-
wybuchnęły niepochamowanym śmiechem.
-Ja chcę spać! – Marlena przewróciła się na łóżku i rzuciła
w nie poduszką.
-Ej no, bez przemocy.!- wypaliła Ruda.
-To zamknijcie mordy , jeśli wam życie miłe- warknęła
naciągając kołdrę na głowę. Dziewczyny zachichotały i cichaczem wymknęły się z
dormitorium. Black czekał już na dole z tajemniczym uśmieszkiem.
-Witaj moja królewno. Evans, fajna piżamka ! – powiedział
szczerząc zęby i łapiąc Dorcas za przegub dłoni. Oczy Lily zrobiły się wielkie
jak monety. No tak, zapomniała się przebrać. Przejechała ręką po twarzy i
wywróciła oczami.
-Miło, że zauważyłeś. Obeszłoby się bez twojego komentarza.-
warknęła złośliwie zakładając ręce na piersiach.
-Ktoś tu jest w złym humorze.- Meadowes szturchnęła go łokciem i
wskazała na portret Grubej Damy.
-Zdaje się, że chciałeś mnie gdzieś zaprowadzić – wysyczała.
-A, tak. Zobaczysz, będziesz zadowolona – Zachichotał i
poprowadził ją w stronę wyjścia. Nie zdążyli opuścić pokoju a do pomieszczenia
wpadł zdyszany Potter. Lily uniosła brew i powstrzymała się od śmiechu.
Wyglądał dość zabawnie, chociaż, równie kusząco. Miał na sobie granatowe
bokserki i krzywo zapiętą koszulę. To
wszystko dopełniały jeszcze bardziej niż zwykle rozczochrane włosy. Uśmiechnęła
się mimowolnie.
-O, Lily!- wysapał z błyskiem w oku.
-O, jakiś ty spostrzegawczy. – żartobliwie pokazała mu język
i usiadła na fotelu. Zaśmiał się perliście i zajął miejsce koło niej.
-Ślicznie dziś wyglądasz.- powiedział z chytrym uśmieszkiem.
Przypomniała sobie, ze jest w samej piżamie, i zakryła się rękami.
-Mnie nie musisz się wstydzić – mruknął przybliżając się do
niej.
- Właściwie to po co tak się śpieszyłeś?- momentalnie cofnął
się i zerwał z kanapy.
-O Cholera Syriusz!- wypalił łapiąc się za głowę.
-Dokończymy później! – wrzasnął wybiegając z wieży. Evans ze
zdziwieniem odprowadziła go wzrokiem. Wzruszyła ramionami i wróciła do
dormitorium.
~`~
-Właściwie to gdzie idziemy?- Dorcas spojrzała pytająco na
chłopaka.
-Zaraz się dowiesz.- Złapał ją za rękę i uśmiechnął się
tajemniczo.
-Black, nie igraj ze mną- Meadowes powoli zaczynała się
irytować. – jeżeli to kolejny z twoich chorych pomysłów to ja się wycofuję.-
mruknęła z dezaprobatą.
-Nic z tych rzeczy. Zobaczysz, że będziesz zadowolona.
Przynajmniej tak mi się wydaję.- podrapał się po głowie.
-Zaczynam się obawiać.- westchnęła. I zacisnęła palce na
jego dłoni.
-Ze mną nie zginiesz. – pocieszył ja i przytulił do siebie.
W tych ramionach czuła się taka bezpieczna…
-Jesteśmy na miejscu – stanęli przed wysokimi dębowymi
drzwiami. Otworzyły się z cichym skrzypnięciem. Dorcas oniemiała z zachwytu.
Było to pomieszczenie o wysokim kolistym sklepieniu. Ściany były szklane a na
zewnątrz, mimo, ze nie było jeszcze śniegu, panowała zima. Drzewka obsypane
białym puchem nadawały urok temu miejscu. Naprzeciwko pary stał kominek, na
którym paliły się czerwone aromatyczne świece. Na środku leżał ogromny, puchaty
dywan, na którym znajdował się szklany stolik, a wokół niego aksamitne
poduszki. Spojrzała z czułością na Syriusza i pocałowała go delikatnie. Do
pomieszczenia wpadł zziajany Potter.
-Łapa..- wysapał wyciągając w jego stronę szkarłatne
pudełeczko. Syriusz przejechał ręką po twarzy i wziął je od niego.
-Mogłem się spodziewać. – mruknął z dezaprobatą spoglądając
przepraszająco na dziewczynę. Uniosła znacząco brew.
-O co tu właściwie chodzi? i Co tu robi Rogacz?- spytała ze
zdziwieniem.
-Ja już się zmywam.- James zniknął zamykając za sobą drzwi.
Dorcas przyglądała się uważnie chłopakowi.
-Dorcas Meadowes.- powiedział z powaga klękając na kolana.
-Wyjdziesz za mnie?- otworzył pudełeczko a w jego wnętrzu
kazał się pierścionek.
-Syriusz…- po jej policzkach popłynęły łzy.
-Ja mam dopiero siedemnaście lat- szepnęła.
-Niedługo skończymy szkołę i nasze drogi się rozejdą. Nie
chcę cię stracić. Kocham cię. – Uśmiechnęła się do niego z miłością.
-Tak, Syriuszy Blacku.- rzuciła się mu na szyję prawie
zwalając go z nóg. Podniósł ją wysoko i obrócił wokół siebie. Wtulił się w jej
kruczoczarne włosy, czując ciepło bijące od jej drobnego ciała. Odsunął ja od
siebie i założył jej na palec złoty pierścionek z diamentowym oczkiem w kształcie serca.
Przyjrzała się mu uważnie. Była naprawdę szczęśliwa. Wtopiła się w jego słodkie
usta, czując wreszcie, ze jest taka osoba która ją naprawdę kocha.
-To jest najpiękniejszy dzień w moim życiu.- westchnęła i
usiadła na poduszkach ciągnąc go za sobą.
-Uwierz mi, mój też.- uśmiechnął się szelmowsko i objął ją
ramieniem.
-Musze podziękować Rogasiowi. – Obydwoje zachichotali.
Zajrzała głęboko w jego czarne oczy.
-Mogłabym tak siedzieć godzinami.- szepnęła rozglądając się
po pokoju.
-Nie ty jedna.- mruknął poprawiając krawat.
-Niestety chyba musimy już wracać.- skrzywiła się i
podniosła z podłogi. - Lily nie uwierzy-
-Myślisz, ze będzie zazdrosna?- wybuchli śmiechem.
-Nasza Ruda? No nie wiem nie wiem …- dała mu kuksańca w
żebra i pociągnęła w stronę wyjścia.
~`~
-Mogłaby się pospieszyć trochę, jeśli planuje zdążyć na
śniadanie.- Marlena leniwie konsumowała tosty. Lily spojrzała na nią znad
talerza.
-Nie samą miłością żyje człowiek.- James zachichotał i
spojrzał na rudowłosą z Huncwockim uśmiechem. Wyszczerzyła do niego zęby i
zabrała się do jedzenia jajecznicy. Dorcas i Syriusz nie pojawili się do końca
posiłku.
-Potter! - Ruda
zobaczyła chłopaka wychodzącego z Sali i podeszłą do niego szybkim krokiem.
-O, Evans, jaka miła niespodzianka. – zachichotał czochrając
włosy.
-Tez tak sadzę. Po co właściwie szukałeś Blacka? – spytała
podejrzliwie, od początku czuła, ze coś tu śmierdzi.
-Niedługo się dowiesz. Jednak nie odbiorę im tej
przyjemności poinformowania cię o tym jakże pięknym wydarzeniu.- powiedział
przyglądając się jej uważnie.
-Że jak?- Spojrzała na niego ze zdziwieniem. – O czym ty
mówisz? – zmrużyła oczy i oparła ręce na biodrach.
-Chodź do wierzy.- pociągnął ja za rękę w stronę Pokoju
wspólnego Gryfonów.
-Jeśli to pułapka. To już nie żyjesz. – warknęła dorównując
mu krokiem.
-Nawet jeśli, to jakże romantyczna- zachichotał widząc jej
minę. – no co?-
-Ostatni raz- westchnęła i stanęła przed portretem Grubej
Damy.
-Hasło- rzuciła kobieta patrząc na nich z ram.
-Karaluchowe bloki.- Odsunęła się i wpuściła ich do środka.
-A teraz idź do dormitorium i czekaj na Meadowes.- wypalił
szczerząc zęby. Wzruszyła ramionami i skierowała się w stronę sypialni.
Odprowadził ją wzrokiem i uśmiechnął się do siebie. Czuł, że w końcu mu się uda
skraść jej jakże uparte serce.
~`~
Usiadła na łóżku koło Marleny i z niecierpliwości wpatrywała
się w drzwi.
-Poszła na zwykłą randkę, nie wiem po co tak się
emocjonujesz. – McKinnon spokojnie piłowała paznokcie.
- Zachowanie Pottera nie było normalne. Coś czuję, ze oni
coś knują i wiem, że jest to związane z Dorcas.- Lily wywróciła oczami i
podciągnęła kolana pod brodę.
-Jesteś przewrażliwiona.- mruknęła szatynka nie przerywając
czynności. Do pomieszczenia wpadła rozpromieniona Meadowes. Ruda momentalnie
zerwała się z łóżka i podbiegła do przyjaciółki.
-Zaręczyłam się!- zapiszczała pokazując jej pierścionek.
Lily szczęka opadła. Patrzyła to na Dorcas, to na jej palec, nie wiedząc jak
się odezwać.
-No to gratulacje.- Marlena ominęła ją i przytuliła
czarnowłosą.
- Nie za wcześnie?- Evans spojrzała na nią pytająco.
-Na początku też tak myślałam, ale mimo wszystko to jest
wspaniałe.- westchnęła chichocząc. Ruda uśmiechnęła się do niej pokrzepiająco i
przycisnęła do siebie.
-tak się cieszę – wybąkała cicho.
-Zaraz mnie udusisz!- wyswobodziła się z jej uścisku i
podeszła do szafy.
-a teraz wybaczcie, ale musze się przebrać i przygotować do
lekcji. – Dziewczyny wybuchnęły śmiechem i rzuciły się na łózko.
- a w ogóle co miał do tego Potter?-
-Syriusz zapomniał pierścionka- Dorcas zachichotała
wyciągając torbę.
-To do niego podobne- ponownie zaśmiały się. Coś czuły, ze
to będzie ciekawy dzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz