sobota, 20 października 2012

15. "Niespodziewany tok wydarzeń"


Otworzyła oczy i leniwie podniosła się na łokciach. Zamrugała powiekami i rozejrzała się po pomieszczeniu. Spostrzegła, że nadal jest w ciuchach. Przypomniała sobie wydarzenia z poprzedniego dnia i westchnęła głęboko. Wywlekła się z łóżka i wolnym krokiem weszła do łazienki.
 –Dorcas?- Spojrzała na przyjaciółkę. Co jak co, ale ona? Stanowczo lubiła sobie pospać. Lily uniosła znacząco brew i założyła ręce na piersiach.
 –No tak- burknęła czesząc włosy.
 – Skąd ta odmiana?- spytała przyglądając się jej uważnie
 – Tak jakoś, nie mogłam spać- wypaliła czarnowłosa.
 –Ta, jasne. Gadaj prawdę- stała z zaciętą miną i przyglądała się dziewczynie.
 –Idę na spotkanie- wybąkała malując rzęsy.
– Z Blackiem?-  Dorcas zachichotała. –Tak z Blackiem. -  Lily wywróciła oczami.
- Chyba nie myślisz…- powiedziała z niedowierzeniem.
– Oj tam, jesteśmy już parą od jakiegoś czasu. - Policzyła na palcach miesiące.
 -  dokładnie dziewięćdziesiąt cztery dni i osiem godzin.- rzuciła spokojnie szczerząc zęby.
 – Aleś ty dokładna- pokręciła głową i zabrała się do zmywania rozmazanego makijażu.
- Ma się ten talent. Poza tym to on chciał się ze mną spotkać. Powiedział, że to ważne. - żartobliwie zmarszczyła nos i pomalowała usta błyszczykiem.
–Jak wyglądam?- spytała rudowłosą przeglądając się w lusterku. Lily przyjrzała się jej dokładnie i pokiwała głową z uznaniem.
 – Jak zawsze bosko- odparła z uśmiechem.
– A ty jak się czujesz? – Dorcas spojrzała na przyjaciółkę z troską.
- Źle. Mam pecha do chłopaków. To mnie trochę dobija – westchnęła.
– Tu muszę ci przyznać rację. – Trafiasz na samych debili.- Lily uśmiechnęła się mimowolnie. – Może Potter nie był aż takim debilem- zamyśliła się przygryzła wargę.
-Evan, Evans… Ty i te twoje miłości- Meadowes pokręciła znacząco głową.
-Nic nie mów. Mam dość tych diabelnych sideł. – burknęła z dezaprobatą siadając na wannie.
-Ciekawie to ujęłaś.- Czarnowłosa zachichotała i wyszła z łazienki. – A teraz przykro mi, ale musze już spadać. Mój Romeo na mnie czeka.- Lily wy buchnęła śmiechem i dała jej kopa -A to za co?- spytała urażona masując się po pośladku.
-Na szczęście Julio. – rzuciła – I nie daj mu czekać!- wybuchnęły niepochamowanym śmiechem.
-Ja chcę spać! – Marlena przewróciła się na łóżku i rzuciła w nie poduszką.
-Ej no, bez przemocy.!- wypaliła Ruda.
-To zamknijcie mordy , jeśli wam życie miłe- warknęła naciągając kołdrę na głowę. Dziewczyny zachichotały i cichaczem wymknęły się z dormitorium. Black czekał już na dole z tajemniczym uśmieszkiem.
-Witaj moja królewno. Evans, fajna piżamka ! – powiedział szczerząc zęby i łapiąc Dorcas za przegub dłoni. Oczy Lily zrobiły się wielkie jak monety. No tak, zapomniała się przebrać. Przejechała ręką po twarzy i wywróciła oczami.
-Miło, że zauważyłeś. Obeszłoby się bez twojego komentarza.- warknęła złośliwie zakładając ręce na piersiach.
-Ktoś tu jest w złym humorze.-  Meadowes szturchnęła go łokciem i wskazała  na portret Grubej Damy.
-Zdaje się, że chciałeś mnie gdzieś zaprowadzić – wysyczała.
-A, tak. Zobaczysz, będziesz zadowolona – Zachichotał i poprowadził ją w stronę wyjścia. Nie zdążyli opuścić pokoju a do pomieszczenia wpadł zdyszany Potter. Lily uniosła brew i powstrzymała się od śmiechu. Wyglądał dość zabawnie, chociaż, równie kusząco. Miał na sobie granatowe bokserki  i krzywo zapiętą koszulę. To wszystko dopełniały jeszcze bardziej niż zwykle rozczochrane włosy. Uśmiechnęła się mimowolnie.
-O, Lily!- wysapał z błyskiem w oku.
-O, jakiś ty spostrzegawczy. – żartobliwie pokazała mu język i usiadła na fotelu. Zaśmiał się perliście i zajął miejsce koło niej.
-Ślicznie dziś wyglądasz.- powiedział z chytrym uśmieszkiem. Przypomniała sobie, ze jest w samej piżamie, i zakryła się  rękami.
-Mnie nie musisz się wstydzić – mruknął przybliżając się do niej.
- Właściwie to po co tak się śpieszyłeś?- momentalnie cofnął się i zerwał z kanapy.
-O Cholera Syriusz!- wypalił łapiąc się za głowę.
-Dokończymy później! – wrzasnął wybiegając z wieży. Evans ze zdziwieniem odprowadziła go wzrokiem. Wzruszyła ramionami i wróciła do dormitorium.
~`~
-Właściwie to gdzie idziemy?- Dorcas spojrzała pytająco na chłopaka.
-Zaraz się dowiesz.- Złapał ją za rękę i uśmiechnął się tajemniczo.
-Black, nie igraj ze mną- Meadowes powoli zaczynała się irytować. – jeżeli to kolejny z twoich chorych pomysłów to ja się wycofuję.- mruknęła z dezaprobatą.
-Nic z tych rzeczy. Zobaczysz, że będziesz zadowolona. Przynajmniej tak mi się wydaję.- podrapał się po głowie.
-Zaczynam się obawiać.- westchnęła. I zacisnęła palce na jego dłoni.
-Ze mną nie zginiesz. – pocieszył ja i przytulił do siebie. W tych ramionach czuła się taka bezpieczna…
-Jesteśmy na miejscu – stanęli przed wysokimi dębowymi drzwiami. Otworzyły się z cichym skrzypnięciem. Dorcas oniemiała z zachwytu. Było to pomieszczenie o wysokim kolistym sklepieniu. Ściany były szklane a na zewnątrz, mimo, ze nie było jeszcze śniegu, panowała zima. Drzewka obsypane białym puchem nadawały urok temu miejscu. Naprzeciwko pary stał kominek, na którym paliły się czerwone aromatyczne świece. Na środku leżał ogromny, puchaty dywan, na którym znajdował się szklany stolik, a wokół niego aksamitne poduszki. Spojrzała z czułością na Syriusza i pocałowała go delikatnie. Do pomieszczenia wpadł zziajany Potter.
-Łapa..- wysapał wyciągając w jego stronę szkarłatne pudełeczko. Syriusz przejechał ręką po twarzy i wziął je od niego.
-Mogłem się spodziewać. – mruknął z dezaprobatą spoglądając przepraszająco na dziewczynę. Uniosła znacząco brew.
-O co tu właściwie chodzi? i Co tu robi Rogacz?- spytała ze zdziwieniem.
-Ja już się zmywam.- James zniknął zamykając za sobą drzwi. Dorcas przyglądała się uważnie chłopakowi.
-Dorcas Meadowes.- powiedział z powaga klękając na kolana.
-Wyjdziesz za mnie?- otworzył pudełeczko a w jego wnętrzu kazał się pierścionek.
-Syriusz…- po jej policzkach popłynęły łzy.
-Ja mam dopiero siedemnaście lat- szepnęła.
-Niedługo skończymy szkołę i nasze drogi się rozejdą. Nie chcę cię stracić. Kocham cię. – Uśmiechnęła się do niego z miłością.
-Tak, Syriuszy Blacku.- rzuciła się mu na szyję prawie zwalając go z nóg. Podniósł ją wysoko i obrócił wokół siebie. Wtulił się w jej kruczoczarne włosy, czując ciepło bijące od jej drobnego ciała. Odsunął ja od siebie i założył jej na palec złoty pierścionek z  diamentowym oczkiem w kształcie serca. Przyjrzała się mu uważnie. Była naprawdę szczęśliwa. Wtopiła się w jego słodkie usta, czując wreszcie, ze jest taka osoba która ją naprawdę kocha.
-To jest najpiękniejszy dzień w moim życiu.- westchnęła i usiadła na poduszkach ciągnąc go za sobą.
-Uwierz mi, mój też.- uśmiechnął się szelmowsko i objął ją ramieniem.
-Musze podziękować Rogasiowi. – Obydwoje zachichotali. Zajrzała głęboko w jego czarne oczy.
-Mogłabym tak siedzieć godzinami.- szepnęła rozglądając się po pokoju.
-Nie ty jedna.- mruknął poprawiając krawat.
-Niestety chyba musimy już wracać.- skrzywiła się i podniosła z podłogi. - Lily nie uwierzy-
-Myślisz, ze będzie zazdrosna?- wybuchli śmiechem.
-Nasza Ruda? No nie wiem nie wiem …- dała mu kuksańca w żebra i pociągnęła w stronę wyjścia.
~`~
-Mogłaby się pospieszyć trochę, jeśli planuje zdążyć na śniadanie.- Marlena leniwie konsumowała tosty. Lily spojrzała na nią znad talerza.
-Nie samą miłością żyje człowiek.- James zachichotał i spojrzał na rudowłosą z Huncwockim uśmiechem. Wyszczerzyła do niego zęby i zabrała się do jedzenia jajecznicy. Dorcas i Syriusz nie pojawili się do końca posiłku.
-Potter! -  Ruda zobaczyła chłopaka wychodzącego z Sali i podeszłą do niego szybkim krokiem.
-O, Evans, jaka miła niespodzianka. – zachichotał czochrając włosy.
-Tez tak sadzę. Po co właściwie szukałeś Blacka? – spytała podejrzliwie, od początku czuła, ze coś tu śmierdzi.
-Niedługo się dowiesz. Jednak nie odbiorę im tej przyjemności poinformowania cię o tym jakże pięknym wydarzeniu.- powiedział przyglądając się jej uważnie.
-Że jak?- Spojrzała na niego ze zdziwieniem. – O czym ty mówisz? – zmrużyła oczy i oparła ręce na biodrach.
-Chodź do wierzy.- pociągnął ja za rękę w stronę Pokoju wspólnego Gryfonów.
-Jeśli to pułapka. To już nie żyjesz. – warknęła dorównując mu krokiem.
-Nawet jeśli, to jakże romantyczna- zachichotał widząc jej minę. – no co?-
-Ostatni raz- westchnęła i stanęła przed portretem Grubej Damy.
-Hasło- rzuciła kobieta patrząc na nich z ram.
-Karaluchowe bloki.- Odsunęła się i wpuściła ich do środka.
-A teraz idź do dormitorium i czekaj na Meadowes.- wypalił szczerząc zęby. Wzruszyła ramionami i skierowała się w stronę sypialni. Odprowadził ją wzrokiem i uśmiechnął się do siebie. Czuł, że w końcu mu się uda skraść jej jakże uparte serce.
~`~
Usiadła na łóżku koło Marleny i z niecierpliwości wpatrywała się w drzwi.
-Poszła na zwykłą randkę, nie wiem po co tak się emocjonujesz. – McKinnon spokojnie piłowała paznokcie.
- Zachowanie Pottera nie było normalne. Coś czuję, ze oni coś knują i wiem, że jest to związane z Dorcas.- Lily wywróciła oczami i podciągnęła kolana pod brodę.
-Jesteś przewrażliwiona.- mruknęła szatynka nie przerywając czynności. Do pomieszczenia wpadła rozpromieniona Meadowes. Ruda momentalnie zerwała się z łóżka i podbiegła do przyjaciółki.
-Zaręczyłam się!- zapiszczała pokazując jej pierścionek. Lily szczęka opadła. Patrzyła to na Dorcas, to na jej palec, nie wiedząc jak się odezwać.
-No to gratulacje.- Marlena ominęła ją i przytuliła czarnowłosą.
- Nie za wcześnie?- Evans spojrzała na nią pytająco.
-Na początku też tak myślałam, ale mimo wszystko to jest wspaniałe.- westchnęła chichocząc. Ruda uśmiechnęła się do niej pokrzepiająco i przycisnęła do siebie.
-tak się cieszę – wybąkała cicho.
-Zaraz mnie udusisz!- wyswobodziła się z jej uścisku i podeszła do szafy.
-a teraz wybaczcie, ale musze się przebrać i przygotować do lekcji. – Dziewczyny wybuchnęły śmiechem i rzuciły się na łózko.
- a w ogóle co miał do tego Potter?-
-Syriusz zapomniał pierścionka- Dorcas zachichotała wyciągając torbę.
-To do niego podobne- ponownie zaśmiały się. Coś czuły, ze to będzie ciekawy dzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz