Przed nimi ukazał się widok wysokiego budynku z
czerwonejcegły, obrośniętego wkoło żywopłotem. Lily uśmiechnęła się niepewnie
dochłopaka i spojrzała ponownie na dębowe drzwi. Weszli do środka. Wnętrze
byłoprzestronne. Ogólnie panowały tam barwy spokojne, pastelowe.
Mieszkanieurządzone było raczej w starym stylu. Na środku stała masywna kanapa,
a poprawej stronie regał z wieloma książkami. Chris przyglądał się uważnie
twarzyrudowłosej. Odwróciła głowę w jego stronę, a w jej oczach świeciły się
liczneiskierki.
-Pięknie tu- powiedziała z zachwytem zdejmując płaszcz. Uśmiechnął się, i wziął od niej
ubranie,następnie powiesił je na wieszaku.
-A więc, co będziemy robić?- spytała patrząc na chłopaka
znutą ciekawości. Podszedł do niej i zlustrował
oczami. Był bardzo przystojny, pomyślała Lily,przyglądając się
chłopakowi z uwielbieniem. Położył jej dłonie na biodrach iprzyciągnął do siebie.
-Co tylko chcesz złotko- szepnął jej do ucha. Czuła na
szyijego ciepły oddech, a po jej ciele przeszedł miły dreszcz, może to nie było
tosamo… Nie, nie mogła w takiej chwili myśleć o Potterze. Odsunęła od
siebiedrażliwe wspomnienia . Poczuła na swoich wargach jego ciepłe usta.
Odwzajemniłapocałunek oddając się tej pięknej chwili. Usiedli na kanapie, nie
przerywającczynności. Jego gesty, były coraz odważniejsze, co wprowadzało
rudowłosą wniemały dyskomfort. Czuła, jak jego dłoń wędruje po jej plecach.
Odepchnęła good siebie delikatnie, Nie chciała, przynajmniej nie teraz…
Spojrzał na niązdezorientowany, jednak z powrotem przyciągnął ja do siebie.
Próbowała ponowniesię dosunąć, jednak jego uścisk był zbyt silny.
-Przestań- mruknęła, a w jej oczach pojawiła się
panika.Spojrzał na nią pożądliwie.
-Daj spokój..- odparł powracając odpinania stanika.
-Zostaw mnie!- wychrypiała próbując mu się wyrwać.
-Nie bądź dziecinna- rzucił zatykając jej usta
pocałunkiem,jednak ona ugryzła go w język.
-Auu!- wrzasnął, patrząc na nią ze zdziwieniem – ugryzłaś
mnie!
-Trzeba było słuchać!- powiedziała drżącym głosem
korzystającz okazji i zrywając się z kanapy.
-Nigdzie stąd nie pójdziesz- warknął zastępując jej
drogę.Nie miała wyjścia, musiała zostać. Zanim zdążył zareagować wbiegła do
łazienkii zamknęła drzwi. Wymruczała zaklęcia zabezpieczające i odetchnęła z
ulgą. Teraztylko jak się stąd wydostać... westchnęła i z rezygnacją opadła na
podłogę.Schowała twarz w dłoniach i zaczęła płakać. Jak mogła zaufać komuś takiemu. Potter miał racje…
Usiłowaławymyślić, jakiś sposób na wydostanie się z tego cholernego domu,
jednak nic nieprzychodziło jej do głowy. Wyciągnęła z kieszeni małe szkiełko i
zaczęła nim obracaćw dłoni. Dostała je od Jamesa. Uśmiechnęła się mimowolnie.
~`~
Gdzie ona może być… James chodził w kółko po
dormitoriumnerwowo pstrykając palcami.
Syriusz przyglądał się mu z irytacją. – mógłbyś przestać
takłazić?- spytał zgryźliwie grzebiąc podłóżkiem.
– Nie ,nie mógłbym. Nie sądzisz, że to wszystko jest podejrzane?-spojrzał na
przyjaciela pytająco. Martwiła go cała sytuacja. Jego Lily, z innym mężczyzną. To było niedopuszczalne…
-Nie. To chyba normalne, że chcą razem spędzić czas. Znaczy ja sam nie
wiem.Pytaj Lunia, on jest od myślenia.- rzucił wstając z podłogi i trzymając w
ręcemałe pudełeczko. James westchnął cicho i wywrócił oczami.- Z wami się chyba
niedogadam- wyciągnął z plecaka pelerynę niewidkę i mapę Huncwotów. – Gdzie
idziesz?-Peter wychylił nos spod kołdry. – Przejść się- mruknął zatrzaskując
drzwi.
~`~
-To nienormalne Lily- Chris stał pod drzwiami
łazienkipróbując wyciągnąć rudowłosą na korytarz. – Wcale nie- wypaliła
płaczliwie wycierająctwarz rękawem. – Przecież nic ci nie zrobię- wybuchła
histerycznym śmiechem.Sprzeciwiał się jej decyzjom.. nie szanował jej zdania..
i teraz twierdzi, zenic jej nie zrobi? Po tym wszystkim? Banalne.. Nie chciała
go znać. – Już cinie ufam.- odparła bez emocji- Chyba nie masz zamiaru spędzić
tam resztyżycia.- powiedział ironicznie – Jesteś niedojrzałym bachorem-
dorzucił po chwili– Ja? Chyba sobie żartujesz. Prędzej ty. Powinieneś wiedzieć,
ze kobiety niezmusza się do współżycia.- szepnęła z pretensją. – Jesteś głupia
Evans- zadrzwiami dało się słyszeć oddalające się kroki. Lily odetchnęła z ulgą
spoglądającw lusterko. Wyglądała okropnie. Po jej policzkach spływały smugi
tuszu, włosybyły rozczochrane, a oczy zapuchnięte. James nigdy by tak nie
postąpił…pomyślała przywołując obraz czarnowłosego.
~`~
Szedł opustoszałymi uliczkami Hogsmead, z rękami w kieszeniach.
Rozglądałsię za rudowłosą postacią, jednak nigdzie jej nie było. Szukał już
wszędzie. Wewszystkich kawiarenkach, gospodach, sklepach… westchnął i ze smutkiem
wpatrywałsię w oświetlone budynki. Gdzieś tam była Lily. Wyciągnął z kieszeni
kawałekszkiełka i zaczął je obracać w dłoni. Zastanawiał się, czy to możliwie,
żeby miałaje przy sobie… Nie, to nie możliwe. Po tym wszystkim prawdopodobnie
je wyrzuciła…Mimo wszystko wolał spróbować. Spojrzała na swoje odbicie i
zdecydował sięzaryzykować.
~`~
Siedziała w łazience już kilka godzi. Odczuwała silne
ssaniew żołądku, nie licząc żalu do siebie, tęsknoty, strachu, rezygnacji
iupokorzenia. Podciągnęła nogi pod brodę i nieobecnym wzrokiem wpatrywała się
wścianę. –Lily?- rozejrzała się zdezorientowana po pomieszczeniu, jednak
głoswydobywał się z jej kieszeni. Ze dziwieniem zaczęła w niej grzebać,
jednakodnalazła tam tylko maleńkie lusterko. Wyciągnęła je i położyła na dłoni
–Lily jesteśtam?- Rudowłosa z nadzieją patrzyła się w szkiełko. – James?-
spytała z dziwnąminą. Miała przed sobą twarz Rogacza, to było pewne. A może to
tylko sen. –Lily gdzie jesteś?- widziała w jego oczach strach i niepokój.
Uśmiechnęła sięmimowolnie – U Chrisa- sposępniała i wytarła oczy. – Co on ci
zrobił?- natwarzy Pottera pojawiła się panika. – Nie nic. Proszę cię tylko
zabierz mniestąd. – szepnęła ze smutkiem – Lily… Jeśli on coś ci zrobił..-
odparł nerwowo. – wiesz chociaż jak wygląda budynek?-spytał trzeźwo. Rudowłosa
powróciła myślami do owej chwili. – Duży, z czerwonejcegły. Brązowy dach.-
zmarszczyła brwi usiłując przywołać do siebie więcejszczegółów. – otoczony
żywopłotem, a koło bramki znajdują się dwa posągi lwów.-mruknęła drżącym głosem
powstrzymując płacz. – Już po ciebie idę-
rzucił znikając. Patrzyła jeszcze przez jakiśczas w pustą taflę szkła.
Odetchnęła z ulgą i oparła się o wannę.
~`~
Rozglądał się po domach próbując znaleźć ten opisany
przezLily. Nerwowo przyglądał się
bramkom.Żałował, ze wtedy nie poszedł za nią .Jednak najbardziej nienawidził
siebie zato co zrobił na owej pamiętnej imprezie. Kopnął w kamień zaciskając palce na
różdżce.Wreszcie dostrzegł go. Stał przed nim w całej okazałości. To
niewątpliwie tomiejsce. Odetchnął głęboko i
zapukał dodrzwi. Nie mylił się. Otworzył mu rosły brunet patrzący na
niego z pogardą.Ciekawe gdzie zniknęła ta niewinność … pomyślał patrząc na
niego zacięcie.
-Niema tu przypadkiem Lily?- spytał grzecznie zaciskając
zęby.– Nie, nie ma. Wyszła godzinę temu.- odparł spokojnie. Akurat , wszyła..
Jamespowstrzymał się od rzucenia na Chrisa.
-Chyba jednak nie- za plecami chłopaka pojawiła się drobna,
rudowłosaosóbka. Rogacz wyciągnął różdżkę i skierował ja w stronę bruneta.
Jednak tenwybuchnął śmiechem.
Czarnowłosy uniósłznacząco brew nie opuszczając narzędzia. – Jakie to
żałosne.- wypalił zpolitowaniem zakładając ręce na piersi. – Co jest żałosne?-
James nie odrywającod niego wzroku podszedł do rozdygotanej Lily i przytulił do
siebie – To, i tacała miłość !- warknął patrząc na nich z wyższością. – Jesteś
idiotą Pearson.Żeby doprowadzić kobietę do takiego stanu..- wypalił z
wściekłością. – I to nadodatek moją Lily!- dorzucił dźgając go różdżką – weź ją
sobie. Już mi nie jestpotrzebna- rzucił obojętnie. I wtedy się zaczęło. Potter
rzucił się na Chrisa izaczął okładać zdezorientowanego chłopaka pięściami.
Rudowłosa próbowała goodciągnąć, jednak na marne. – James, zostaw go!-
wrzasnęła zakładając ręce nabiodrach. – nie warto- spojrzał na nią zbłyskiem w oku i niechętnie odsunął się od
bruneta – Chodźmy- szepnął przyciągającja do siebie i wyprowadzając z budynku.
~`~
– Jak mogłaś postąpić tak bezmyślnie?- spytał rozżalonytuląc
ją do siebie. – Nie praw mi teraz kazania. Nie mam ochoty- burknęłazaciskając
palce na jego dłoni. – Tak bardzo się bałam, on mnie nie słuchał..-szepnęła
a po jej policzkach pociekłysłone łzy.
Nic nie odpowiedział tylko przytulił ją mocniej. W jego ramionach czułasię
bezpieczna, jak nigdy. Odetchnęła z ulgą i weszła do miodowego królestwa.Rozejrzała
się po sklepie. Nie było w nim dużo ludzi. Jedynie garstkaczarownic. –James
poczekaj- powiedziała kierując się w stronę kasy. Kupiłapaczkę czekoladowych
żab i ciągutek. Uśmiechnął się do niej ciepło i pociągnąłw stronę piwnicy.
Niezauważeni wślizgnęli się do tunelu i ruszyli tajnymprzejściem. Zatrzymali
się w połowie i spojrzeli na siebie czule. Te jegoorzechowe oczy… pomyślała
czując nagłą chęć pocałowania chłopaka. Przyglądałsię jej z uwielbieniem. Była
taka piękna. Ich twarze dzieliło zaledwie kilkacentymetrów. Przechylił głowę i
ich usta się spotkały. Po jej ciele rozeszłosię przyjemne ciepło. Przyciągnął
ją do siebie. Chciał czuć jej bliskość, odtak dawna oczekiwaną. Wplotła dłonie
w jego kruczoczarne włosy i zatopiła się wnamiętnym pocałunku. Oderwali się od
siebie po paru minutach. –Lily?- spojrzałana niego pytająco. Na jej policzkach
nadal były ślady rozmazanego tuszu, jednakw jej oczach pojawiły się już
iskierki radości.-Czy to cokolwiek znaczy?-spytał z nadzieją wpatrując się w
jej zielone tęczówki. – Nie wiem James.Kocham cię, ale..- jej głos się załamał
i opuściła głowę. – Nie chce kolejnyraz cierpieć.- westchnęła. – Obiecuję ci,
ze nie pożałujesz, jak dasz miszansę- Szepnął nie odrywając od niej wzroku. –
Jutro o tym pogadamy- odparłaspokojnie. Wolała sobie przemyśleć to wszystko.
Nie chciała podejmowaćpochopnych decyzji. Uśmiechnął się z ulgą i wtulił głowę
w jej włosy. Wyszli nakorytarz uprzednio sprawdzając na mapie czy nie w pobliżu
żadnego z nauczycieli.Dla pewności okryli się peleryną niewidką. W końcu było
już koło dwunastej. Bezprzeszkód dotarli do pokoju wspólnego Gryffindoru. Był
opustoszały, nie licząc Dwóchdziewczyn i dwóch chłopaków siedzących przy
kominku. - Lily? James? – Dorcas
spojrzała pytająco nanowo przybyłych. – Co ten idiota ci zrobił? –Marlena zerwała
się z fotela ipodbiegła do przyjaciółki. – A nie mówiłem – Black z dziwnym
uśmieszkiemwpatrywał się w Rogacza. Remus zachichotał i odłożył podręcznik od
historiimagii.
- Ten idiota pożałuje, ze żyje – warknęła czarnowłosa
dołączającdo dziewczyn. – Wybaczcie, ale chciałabym się położyć. –
Rudowłosa uśmiechnęła się blado i
ruszyła w stronędormitorium.
~`~
Weszła do pokoju i rzuciła się na łóżko. Za nią
dopomieszczenia wparowała reszta dziewczyn. – Lily?- Dorcas spojrzała
niepewniena przyjaciółkę –yhy?- mruknęła nie podnosząc się z poduszek. – Co się
stało? –spytała siadając na brzegu materaca. – Nie chcę o tym gadać. – szepnęła
przykrywającsię kołdrą. Nie nalegała. Wymieniła porozumiewawcze spojrzenie z
Marleną izostawiła rudą samą. Lily nie
miałaochoty się przebierać. Po prostu nie miała siły. To wszystko ja
przerastało.Było silniejsze od niej. Zastanawiała się, czy gdyby James nie przyszedł…
nie,nie mogła tak myśleć. Westchnęła i
przewróciłasię na bok.. Spojrzała na rozgwieżdżone niebo i zasnęła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz