-Lily, wstawaj.!- Dorcas stała nad łóżkiem
rudowłosejpotrząsając nią lekko.
-Jeszcze pięć minut James..- Marlena zachichotała
cichoprzyglądając się śpiącej przyjaciółce z rozbawieniem.
-Może dziesięć James- Czarnowłosa naśladowała głos
młodejEvansówny.
-RUDA! Potter na ciebie czeka- dziewczyna momentalniezerwała
się z poduszek.
-Tobie chyba to nigdy nie przejdzie – pokręcił
znaczącogłową.
-Ale co?- mruknęła zaspana
-Już ty dobrze wiesz.
-Nie baw się ze mną w zgadywanki. Nie lubię tego-
Lilyspiorunowała wzrokiem brunetkę.
-Te twoje miłości do Pottera… - Rudowłosa uniosła brew
-Jakie miłości?
-No wiesz.. Jimie jeszcze pięć minut!
-Na serio tak gadałam?- spojrzała na przyjaciółki z
niedowierzeniem, a te przytaknęły.
-Macie problem ze słuchem.- rzuciła czesząc włosy.
-Nic z tych rzeczy. Wmawiaj sobie dalej.
-Skończmy temat, zapomniałyście o randkach? Marlena gadałaśz
Luniem ?- spytała szatynki zbierając rzeczy.
-Nie
-W takim razie idź na dół, znajdź Luniaczka.- westchnęła i
poczłapała w stronę drzwi.
-I nie warz się wymigać .!- Dorcas wybuchła śmiechem widząc
minę przyjaciółki.
-No co? –wypaliła rozdrażniona Marlena.
-Nie, nic.- zachichotała weszła do łazienki.
-Ej, ja miałam dzisiaj iść pierwsza.
-To pójdziesz jutro.- zatrzasnęła drzwi uprzednio
pokazującjęzyk przyjaciółce.
-pukać, czy nie, ewentualnie mogę się jeszcze wycofać…-
możejednak …- Marlena stała przed drzwiami do dormitorium Huncwotów
niepewnietrzymając dłoń przy klamce.
-dobra, raz kozie śmierć.- wzięła głęboki oddech i weszła
dopomieszczenia. Potter spał na jednym
złóżek w dziwnej pozycji, po prostu nie do opisania, Black stał przed
szafąusilnie czegoś szukając. Lunatyk czytał książkę o historii Hogwartu a
Peteranie było widać.
-McKinnon, co cię sprowadza do naszej zacnej
sypialni?-Syriusz szczerzył zęby do nowo przybyłej.
-Taka drobna sprawa. No wiecie, Lily i Dorcas idą doHogsmead
w towarzystwie chłopaków..- jednak nie dane jej było dokończyć gdyżRogacz
przerwał jej wywód.
-Chwila, chwila… Evans idzie z chłopakiem??-
Wypaliłwybałuszając oczy.
-A co? Myślisz, że będzie żyła w celibacie?-
spytałaironicznie unosząc podbródek.
-No, ale nie ważne.-mruknął opadając na łóżko.
-A więc dokończ co zaczęłaś.- dorzucił zrezygnowanywpatrując
się w okno.
-W związku z tym chciałabym pogadać z Luniem w cztery
oczy-szepnęła niepewnie rumieniąc się.
-Wow, kolejny romansik.
-Zamknij mordę Black- Remus popchnął przyjaciela i
wyciągnąłMarlenę z dormitorium. Spojrzał na nią pytająco.
-no bo ja, ee, tak jakby wiesz, nie mam z kim iść dzisiaj… A nie chcę zostać sama,
wiecLily.. – przyglądał jej się z rozbawieniem.
-Wiec co Lily?- spytał spokojnie susząc zęby.
-Chciałabym, żebyśmy poszli..- nie dał jej dokończyć.
-Razem?- spłonęła rumieńcem nie przestając strzelaćkostkami.
-notak- wypaliła jednym tchnieniem
-że co proszę?- bawił się całą ta sytuacją
-Tak, razem- mruknęła trochę wyraźniej. Zachichotał
cichutkopatrząc na nią tajemniczo.
-Też o tym myślałem- powiedział uśmiechając się poHuncwocku.
-Marlena pospiesz się! Nie mam zamiaru narażać Chrisa
naczekanie- Lily ze zniecierpliwieniem stała przed drzwiami łazienki.
-Już, sekunda-
Dorcaszachichotała zakładając buty.
-A ty siedź cicho- mruknęła zirytowana grzebiąc w torebce.
-Gdzieś tu były moje perfumy..
-Tutaj są- czarnowłosa pomachała jej flakonikiem przednosem.
Ruda wyrwała jej go z ręki i spryskała ciało. Marlena wyszła z łazienki.Ubrana
byłą w czarne rurki i fioletowy top z dziwnym nadrukiem, do tegomarynarkę.
-I jak?- dziewczyny przekrzywiły lekko głowy przyglądającsię
jej uważnie. Uniosły kciuki z aprobatą.
-Jest dobrze, a teraz wybacz, ale nie planuję się
spóźnić.-Dorcas zgarnęła płaszczyk i wybiegła z dormitorium ponaglając
przyjaciółkigestem dłoni.
Ruszyły w stronę bramy dzielącej Hogsmead od Hogwartu.
Lilyze zdenerwowaniem przygryzając wargę.
-wiecie co, chyba się wycofuję- spiorunowały ją
wzrokiemciągnąc w stronę wyjścia.
-Chyba na mózg ci padło. To jest szansa.- Dorcas
wymieniłaspojrzenia z Marleną i zachichotały złośliwie
-Co was tak niby bawi?- nic nie odpowiedziały tyko
wskazałydłońmi w stronę błoni.
-ja ich kiedyś zabiję.- Rudowłosa ze złością wpatrywała sięw
grupkę chłopaków zmierzających w stronę wysokiej postaci.
-Czy to nie jest przypadkiem twój kochaś?-
spytałaczarnowłosa spoglądając na przyjaciółkę.
-POTTER ZABIJĘ CIĘ!- Lily ruszyła szybkim krokiem
doHuncwotów zaciskając pięści.
-Ej, poczekaj, skąd wiesz, ze coś zrobią?- spojrzała
naszatynkę z politowaniem.
-Czy ty naprawdę jesteś aż tak naiwna?
-nie, tak tylko pytałam..- mruknęła Marlena dobiegając do przyjaciółki.
Chris spojrzał ze zdziwieniem na czwórkę chłopaków
stojącychprzed nim w luźnej grupce . Wydawało mu się, ze już kiedyś widział
jednego znich, jednak nie mógł sobie przypomnieć gdzie.
- ee, chcieliście ze mną pogadać czy coś w tym stylu?-spytał
niepewnie widząc zacięte miny Huncwotów.
-Tak jakby- Potter spoglądając na niego spod byka.
-jesteście uczniami co nie?- przytaknęli nie odrywając
odniego wzroku.
- W takim razie znacie Lily Evans?- Syriusz spojrzał
naRemusa znacząco.
-My właśnie w tej sprawie.- James założył ręce na
piersiach,a Lunatyk z łapą
przytrzymywali godyskretnie za kurtkę.
- kazała wam coś przekazać?
-Nie, my chcemy ci coś przekazać! Zostaw w spokoju
mojadziewczynę!- wrzasnął zaciskając
pięści.
-POTTER! BLACK! Co wy do cholery tu robicie?-
Rudowłosapiorunowała wzrokiem kolegów przygryzające wargę.
-Rozmawiamy- rzucił Rogacz uśmiechając się po Huncwocku.
-Już to widzę.- wypaliła podchodząc do Chrisa.
-To jest twój chłopak?- spytał wskazując na Jamesa.
-Co? Potter, ty jesteś chory psychicznie!
-Tak w sumie to ze mną nie zerwałaś…- powiedział, a w
jegooczach paliły się tajemnicze iskierki.
-Jak to nie! Sam ze mną zerwałeś, tańcząc z tamta laską!
-Byłem pijany, i wcale ciebie nie rzuciłem wtedy,
bympamiętał. Może mi zacytujesz?
-No.. sam fakt mówi za siebie.
-Ha! Widzisz, a jednak nadal jesteśmy
razem!-Huncwocizachichotali złośliwie
-Daj mi spokój! Zrywam z tobą James, nawet jak nie
jesteśmyrazem. – pociągnęła Pearsona za
sobą,zostawiając zszokowanego chłopaka
-jak on mógł jej coś takiego powiedzieć- szepnęła
tłumiącłzy. Przytulił ją do siebie, i pocałował w czoło.
-Nie przejmuj się nim- mruknął odgarniając jej kosmyk
włosówza ucho.
-Nie mówiłem ci już , ze pięknie wyglądasz?- uśmiechnęła
siępromienie wpatrując się w jego ciepłe oczy.
-Nie, ale dzięki- zarumieniła się lekko i spuściła głowę.
-Jak tam szkoła?- spytał idąc wzdłuż ulicy.
-Jak zwykle, nauka, nauka i jeszcze raz nauka.- rzuciła
zpretensją.
-Tęskniłem za tobą- powiedział przyglądając jej się czule.
-Ja za tobą też- odpowiedziała, chociaż tak naprawdę
przezjakiś czas w ogóle o nim nie myślała.
-Co będziemy robić ?
-A co proponujesz skarbie?- spytał szczerząc zęby.
-Ty coś wymyśl, nie mam ochoty zmuszać się do myślenie,jakoś
mi to nie idzie- zachichotała szturchając go łokciem. Udał zamyślenie.
-Chodźmy, do mojego mieszkania.- spojrzała na niego
zezdziwieniem
-Nie wiedziałam , że mieszkasz w Hogsmead.
-Bo nie mieszkam, wynajmuję.- odparł ciągnąc ją w stronę
wstronę budynków mieszkalnych.
W jej głowie kłębiło się wiele myśli. Była tu z nim,
zdorosłym facetem, chociaż sama była nieletnia i właśnie szli do jego domu.
Brzmizachęcająco. I w jej myślach znowu pojawił się ten brunet o orzechowych
oczach…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz