. Dziewczyny z siódmego roku kierowały się w stronę
wielkiejsali.
-w brzuchu mi burczy- Dorcas spojrzała na
przyjaciółkiprzygryzając wargę.
-Mówiłam ci żebyś nie zrywała się z kolacji.- Lily
rzuciłajej wymowne spojrzenie.
-Miałam bardzo ważną sprawę, nie cierpiącą zwłoki.
-Ty i takie sprawy. Czy w ogóle siebie słyszysz?
-Czy ta ważna sprawa nie nazywa się przypadkiem
SyriuszBlack?- Marlena, jak zwykle trzeźwo myślała. Obydwie dziewczyny
odwróciły się wjej stronę.
-Tak. Masz coś do tego?- Czarnowłosa spoglądała na nią
spodbyka
-Zwykle spotykacie się w nocy..
-Tym razem nie mógł. Coś czuję, że Huncwoci coś kombinują.
-Trzeba to zbadać.! Zabieramy się do szukania
poszlak.-Rudowłosa wyciągnęła z torby lupę i przyglądała się uważnie posadzce.
-Ruda, weź się ogarnij. Trzeba działać
dyskretnie.-Dorcas rzuciła jej spojrzenie pełne politowania.
-Tylko żartowałam.- Zachichotała, chowając szkło dokieszeni.
Weszły do wielkiej sali i usiadły przy stole Gryfonów, patrzącpodejrzliwie na puste
miejsca chłopaków.
-Coś mi tu śmierdzi- Dorcas z po wątpieniem nałożyła
natalerz sporą porcję ziemniaków i stek.
-To pewnie te krewetki.- Marlena spoglądała z niesmakiem
napotrawę.
-Miałam na myśli brak Hunców.
-Aaa... trzeba było tak od razu.- Lily przejechała ręką
potwarzy i zabrała się do jedzenia tostów. Byłoby to zwykłe śniadanie, gdyby
niespektakularne wejście Filcha do pomieszczenia. Wyglądał jakby przed
chwiląwyrwał się jakiejś wściekłej bestii. Miał na sobie poszarpane ubrania, a
rękawmarynarki trzymał się jedynie na skrawku materiału. Twarz i ręce woźnego
byłypodrapane, a włosy sterczały w nieładzie. W ręce trzymał za sierść prychającą i miauczącą Panią Norris.
-Ten kot chyba przebył pranie mózgu.
-Albo został odstawiony od eliksiru miłosnego.-
Dziewczynyzachichotały i z rozbawieniem wpatrywały się w nowo przybyłego, który
aktualniekierował się w stronę stołu nauczycielskiego. Podobnie z resztą jak
większośćuczniów przebywających na śniadaniu. Niestety kotka wyrwała się z
uściskuwoźnego i siała panikę wśród obecnych, rzucając się na wszystkie strony
idrapiąc kogo popadnie.
-Szykuje się mała awantura.Patrzcie kto przyszedł. - Huncwoci wparowali do
pomieszczeniauśmiechając się tajemniczo.
-Coś czuję, że to ich robota.- Lily spojrzała z dezaprobatąna
chłopaków, którzy właśnie zabierali się do jedzenia.
- Black! Co zrobiliście temu biednemu kotu?.- Dorcaszwróciła
się do Syriusza. odwrócił się w jej stronę i wyszczerzył szeroko zęby.
-Po prostu ma kryzys wieku średniego.
-Ona ma dopiero dwa lata.
-Widać wcześnie ją dopadł- Huncwoci wybuchnęli śmiechem
ipatrzyli głupkowato na poczynania woźnego.
-Biedny Filch. Przeżywa pierwszy zawód miłosny.
-Dajcie mu spokój. powiedzcie lepiej jak tego dokonaliście.
-Ma się swoje sposoby.- Czarnowłosa spiorunowała wzrokiemswojego
chłopaka
-Wiesz.. takie tam. Sztuka hipnotyzowania zwierząt.
-Co?! Zahipnotyzowaliście Panią Norris? -w oczach
Marlenypaliły się niebezpieczne ogniki.
-Mogłabyś trochę ciszej? - James spojrzał na nią wymownie.
-Nie nie mogłabym. Może teraz powiecie jak cofnąć ten urok?
-Jaki urok? Czysta technika...- Syriusz nie zdążył
dokończyćzdania gdy przybiegła do niego bura kotka. Wszyscy z ciekawością
spoglądali naBlacka. Uśmiechnął się sztucznie zaciskając zęby.
-Wynocha pchlarzu.. zdradzisz nas.- Jednak ona za nic
niechciała odpuścić i uparcie ocierała się o jego łydkę.
-Ciekawe skąd ten nagły przypływ miłości?- Evans patrzyła
nachłopaków z politowaniem.
-Ma się ten urok osobisty- Łapa odwrócił się w stronę
stołunie zwracając uwagi na poczynania zwierzaka.
-POTTER! BLACK!- McGonagall kierowała się w stronęHuncwotów.
- No tak, pchlarz najważniejszy.
- Pan Filch skarży się, że coś zrobiliście jego kotce.
-Ale pani profesor! jesteśmy niewinni.- Lunatyk z
minąkrzywdzonego psa wpatrywał się w opiekunkę.
-Wszystkie dziwne rzeczy jakie dzieją się w tej szkole
tozazwyczaj wasza robota!- piorunowała ich wzrokiem zaciskając usta w
prostakreskę.
-Jak może nas pani tak bezpodstawnie osądzać.!
-Mogę.- wyciągnęła z kieszeni książeczkę zatytułowaną"Jak
zahipnotyzować? Czyli nauka hipnotyzowania." - Czy toprzypadkiem nie
należy do was?
-ee.. nie?!- otworzyła książkę na pierwszej stronie.
"Dla kochanego Petera na urodziny. Babcia Greta".
-Nadal twierdzicie, że to nie wy? MACIE SZLABAN! Ten kotmógł
nas pozabijać!
-Nie no, aż tak źle to nie jest...- Black próbował
ratowaćsytuację
-Połowa uczniów jest podrapana!
-Bo ten zwierzak oszalał!
-Przynosicie wstyd swojemu domowi. Minus dwadzieścia
punktówza każdego z was.- Potter już
chciałotworzyć usta by coś powiedzieć, jednak profesorka odwróciła się na
piecie iwróciła do stołu nauczycielskiego.
-Glizdek mówiłem ci, żebyś pamiętał o książce!-
Lunatykspojrzał z pretensją na Petera.
-Tak jakoś mi wypadło z głowy..
-Zaraz ci coś innego wypadnie. Zepsułaś całą
zabawę-wykrzywił twarz w grymasie zniesmaczenia. Dziewczyny wybuchnęły śmiechem
niezważając na pytające miny Hunców.
-Co was tak niby bawi?- Rogacz poczochrał włosy i
rzuciłukradkowe spojrzenie Lily.
-Wasza głupota. Ale muszę przyznać, że ciekawy pomysł.
-To był komplement?
-Jak dla kogo- rudowłosa zachichotała z
rozbawieniemwpatrując się w Jamesa.
-Dziewczyny, spadamy . Zaraz lekcje.- Marlena pociągnęła przyjaciółki w
stronęwyjścia.Jednak stawiały pewien opór.
-Nie dokończymy przedstawienia?- Lily z nadzieją
wpatrywałasię w szatynkę.
-Nie. A ty rudzielcu przestań się tak lampić na
Rogasia.Zdaje się, że masz już chłopaka?- no tak.. Chris..- Evans wróciła
myślami dosobotniego wieczoru. teraz miała wrażenie, ze to wszystko się w ogóle
nie wydarzyło.
-Wcale się na niego nie lampię. Po prostu jak z
kimśrozmawiam to patrzę mu prosto w twarz.
-Dziwne, że nigdy tego nie zauważyłam. Tak poza tym to
jutrowypad do Hogsmead. Możesz napisać swojemu kochasiowi, żeby wpadł-
Rudowłosamomentalnie się ożywiła
-Serio?
-ciemna masa.. no tak!
-To ja spadam muszę napisać list!- pożegnała się z
przyjaciółkamii pobiegła do sowiarni, po drodze wyciągając kawałek papieru.
Wpadła dopomieszczenia i szybko nabazgrała coś na pergaminie. Odszukała
wzrokiem Doti iprzywiązała jej list do nóżki. - Zanieś Christopherowi -
szepnęła i otworzyłaokno. Odprowadziła jeszcze sowę wzrokiem i wymknęła się z
sali. Popędziła dolochów. Pierwsze eliksiry. Z wypiekami na twarzy podeszła do
Marleny i Dorcas.
-Szybka jesteś
-No ba. Bo to ja.- Lily wyszczerzyła szeroko zęby ipoprawiła
torbę.
-Dzisiaj będziemy sporządzać eliksir euforii. Kto wie
jakiema właściwości ? - ręka Lily wystrzeliła w górę.
-Tak panno Evans?
- to eliksir, który powoduje przypływ energii. Może
teżniestety uzależniać. Ma kolor niebieskawy, zapach przypominający
zapachkobiecych perfum, a nad nim unoszą się wirujące sprężynki. Oprócz tego,
żeuzależnia, ma też inne skutki uboczne. Powodują one nadmierny chichot i
chęćchwytania ludzi za nosy.
-Świetnie! Dziesięć punktów dla Gryffindoru. A
terazzabieramy się do pracy!- usiadł
zabiurkiem i spoglądał ciekawie na uczniów. Dorcas co jakiś czas zaglądała
dokociołka przyjaciółki, której wywar przybrał już niebieski kolor.
- Zastanawiam się co ominęłam. Mój eliksir
jestzgniłozielony.- pochyliła głowę nad kociołkiem, lecz po chwili gwałtownie
sięcofnęła.
-I niesamowicie cuchnie.- Rudowłosa zachichotała
wrzucającjej do garnka figi abisyńskie.
-Pomieszaj cztery razy w lewą stronę i gotowe.-
Zadziewczynami rozległ się lekko stłumiony huk . Syriusz stał nad kociołkiem
zosmaloną twarzą. Zachichotały i przyglądały się z rozbawieniem jak
Slughornwytrząsa się nad biednym Blackiem i stawia mu T (troll najgorsza
ocena).
-Panno Evans! Jak zwykle Wybitnie. widzę, że panna
Meadowesteż już skończyła.- pochylił się nad jej roztworem.
-Wspaniale. Stawiam W.- Przeszedł po całej klasie, oceniając
poprawnośćwykonania eliksiru. Oprócz Lily i Dorcas, dobrze wykonali polecenie
Snape i odziwo Potter. Ruda podejrzliwie wpatrywała się w jego kociołek. Wzruszyłaramionami
i zabrała się do sprzątania ławki.
_____________________________________________________
Oceny pozytywne
W – wybitny
P – powyżej oczekiwań
Z – zadowalający
Oceny negatywne
N – nędzny
O – okropny
T – troll
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz