sobota, 20 października 2012

11. "Skutki kawału cz.1"


. Dziewczyny z siódmego roku kierowały się w stronę wielkiejsali.
-w brzuchu mi burczy- Dorcas spojrzała na przyjaciółkiprzygryzając wargę.
-Mówiłam ci żebyś nie zrywała się z kolacji.- Lily rzuciłajej wymowne spojrzenie.
-Miałam bardzo ważną sprawę, nie cierpiącą zwłoki.
-Ty i takie sprawy. Czy w ogóle siebie słyszysz?
-Czy ta ważna sprawa nie nazywa się przypadkiem SyriuszBlack?- Marlena, jak zwykle trzeźwo myślała. Obydwie dziewczyny odwróciły się wjej stronę.
-Tak. Masz coś do tego?- Czarnowłosa spoglądała na nią spodbyka
-Zwykle spotykacie się w nocy..
-Tym razem nie mógł. Coś czuję, że Huncwoci coś kombinują.
-Trzeba to zbadać.! Zabieramy się do szukania poszlak.-Rudowłosa wyciągnęła z torby lupę i przyglądała się uważnie posadzce.
-Ruda, weź się ogarnij. Trzeba działać dyskretnie.-Dorcas  rzuciła jej  spojrzenie pełne politowania.
-Tylko żartowałam.- Zachichotała, chowając szkło dokieszeni. Weszły do wielkiej sali i usiadły przy stole Gryfonów, patrzącpodejrzliwie na puste miejsca chłopaków.
-Coś mi tu śmierdzi- Dorcas z po wątpieniem nałożyła natalerz sporą porcję ziemniaków i stek.
-To pewnie te krewetki.- Marlena spoglądała z niesmakiem napotrawę.
-Miałam na myśli brak Hunców.
-Aaa... trzeba było tak od razu.- Lily przejechała ręką potwarzy i zabrała się do jedzenia tostów. Byłoby to zwykłe śniadanie, gdyby niespektakularne wejście Filcha do pomieszczenia. Wyglądał jakby przed chwiląwyrwał się jakiejś wściekłej bestii. Miał na sobie poszarpane ubrania, a rękawmarynarki trzymał się jedynie na skrawku materiału. Twarz i ręce woźnego byłypodrapane, a włosy sterczały w nieładzie. W ręce trzymał za sierść  prychającą i miauczącą Panią Norris.
-Ten kot chyba przebył pranie mózgu.
-Albo został odstawiony od eliksiru miłosnego.- Dziewczynyzachichotały i z rozbawieniem wpatrywały się w nowo przybyłego, który aktualniekierował się w stronę stołu nauczycielskiego. Podobnie z resztą jak większośćuczniów przebywających na śniadaniu. Niestety kotka wyrwała się z uściskuwoźnego i siała panikę wśród obecnych, rzucając się na wszystkie strony idrapiąc kogo popadnie.
-Szykuje się mała awantura.Patrzcie kto przyszedł. -  Huncwoci wparowali do pomieszczeniauśmiechając się tajemniczo.
-Coś czuję, że to ich robota.- Lily spojrzała z dezaprobatąna chłopaków, którzy właśnie zabierali się do jedzenia.
- Black! Co zrobiliście temu biednemu kotu?.- Dorcaszwróciła się do Syriusza. odwrócił się w jej stronę i wyszczerzył szeroko zęby.
-Po prostu ma kryzys wieku średniego.
-Ona ma dopiero dwa lata.
-Widać wcześnie ją dopadł- Huncwoci wybuchnęli śmiechem ipatrzyli głupkowato na poczynania woźnego.
-Biedny Filch. Przeżywa pierwszy zawód miłosny.
-Dajcie mu spokój. powiedzcie lepiej jak tego dokonaliście.
-Ma się swoje sposoby.- Czarnowłosa spiorunowała wzrokiemswojego chłopaka
-Wiesz.. takie tam. Sztuka hipnotyzowania zwierząt.
-Co?! Zahipnotyzowaliście Panią Norris? -w oczach Marlenypaliły się niebezpieczne ogniki.
-Mogłabyś trochę ciszej? - James  spojrzał na nią wymownie.
-Nie nie mogłabym. Może teraz powiecie jak cofnąć ten urok?
-Jaki urok? Czysta technika...- Syriusz nie zdążył dokończyćzdania gdy przybiegła do niego bura kotka. Wszyscy z ciekawością spoglądali naBlacka. Uśmiechnął się sztucznie zaciskając zęby.
-Wynocha pchlarzu.. zdradzisz nas.- Jednak ona za nic niechciała odpuścić i uparcie ocierała się o jego łydkę.
-Ciekawe skąd ten nagły przypływ miłości?- Evans patrzyła nachłopaków z politowaniem.
-Ma się ten urok osobisty- Łapa odwrócił się w stronę stołunie zwracając uwagi na poczynania zwierzaka.
-POTTER! BLACK!- McGonagall kierowała się w stronęHuncwotów.
- No tak, pchlarz najważniejszy.
- Pan Filch skarży się, że coś zrobiliście jego kotce.
-Ale pani profesor! jesteśmy niewinni.- Lunatyk z minąkrzywdzonego psa wpatrywał się w opiekunkę.
-Wszystkie dziwne rzeczy jakie dzieją się w tej szkole tozazwyczaj wasza robota!- piorunowała ich wzrokiem zaciskając usta w prostakreskę.
-Jak może nas pani tak bezpodstawnie osądzać.!
-Mogę.- wyciągnęła z kieszeni książeczkę zatytułowaną"Jak zahipnotyzować? Czyli nauka hipnotyzowania." - Czy toprzypadkiem nie należy do was?
-ee.. nie?!- otworzyła książkę na pierwszej stronie. "Dla kochanego Petera na urodziny. Babcia Greta".
-Nadal twierdzicie, że to nie wy? MACIE SZLABAN! Ten kotmógł nas pozabijać!
-Nie no, aż tak źle to nie jest...- Black próbował ratowaćsytuację
-Połowa uczniów jest podrapana!
-Bo ten zwierzak oszalał!
-Przynosicie wstyd swojemu domowi. Minus dwadzieścia punktówza każdego z was.-  Potter już chciałotworzyć usta by coś powiedzieć, jednak profesorka odwróciła się na piecie iwróciła do stołu nauczycielskiego.
-Glizdek mówiłem ci, żebyś pamiętał o książce!- Lunatykspojrzał z pretensją na Petera.
-Tak jakoś mi wypadło z głowy..
-Zaraz ci coś innego wypadnie. Zepsułaś całą zabawę-wykrzywił twarz w grymasie zniesmaczenia. Dziewczyny wybuchnęły śmiechem niezważając na pytające miny Hunców.
-Co was tak niby bawi?- Rogacz poczochrał włosy i rzuciłukradkowe spojrzenie Lily.
-Wasza głupota. Ale muszę przyznać, że ciekawy pomysł.
-To był komplement?
-Jak dla kogo- rudowłosa zachichotała z rozbawieniemwpatrując się w Jamesa.
-Dziewczyny, spadamy . Zaraz lekcje.-  Marlena pociągnęła przyjaciółki w stronęwyjścia.Jednak stawiały pewien opór.
-Nie dokończymy przedstawienia?- Lily z nadzieją wpatrywałasię w szatynkę.
-Nie. A ty rudzielcu przestań się tak lampić na Rogasia.Zdaje się, że masz już chłopaka?- no tak.. Chris..- Evans wróciła myślami dosobotniego wieczoru. teraz miała wrażenie, ze to wszystko się w ogóle nie wydarzyło.
-Wcale się na niego nie lampię. Po prostu jak z kimśrozmawiam to patrzę mu prosto w twarz.
-Dziwne, że nigdy tego nie zauważyłam. Tak poza tym to jutrowypad do Hogsmead. Możesz napisać swojemu kochasiowi, żeby wpadł- Rudowłosamomentalnie się ożywiła
-Serio?
-ciemna masa.. no tak!
-To ja spadam muszę napisać list!- pożegnała się z przyjaciółkamii pobiegła do sowiarni, po drodze wyciągając kawałek papieru. Wpadła dopomieszczenia i szybko nabazgrała coś na pergaminie. Odszukała wzrokiem Doti iprzywiązała jej list do nóżki. - Zanieś Christopherowi - szepnęła i otworzyłaokno. Odprowadziła jeszcze sowę wzrokiem i wymknęła się z sali. Popędziła dolochów. Pierwsze eliksiry. Z wypiekami na twarzy podeszła do Marleny i Dorcas.
-Szybka jesteś
-No ba. Bo to ja.- Lily wyszczerzyła szeroko zęby ipoprawiła torbę.


-Dzisiaj będziemy sporządzać eliksir euforii. Kto wie jakiema właściwości ? - ręka Lily wystrzeliła w górę.
-Tak panno Evans?
- to eliksir, który powoduje przypływ energii. Może teżniestety uzależniać. Ma kolor niebieskawy, zapach przypominający zapachkobiecych perfum, a nad nim unoszą się wirujące sprężynki. Oprócz tego, żeuzależnia, ma też inne skutki uboczne. Powodują one nadmierny chichot i chęćchwytania ludzi za nosy.
-Świetnie! Dziesięć punktów dla Gryffindoru. A terazzabieramy się do pracy!-  usiadł zabiurkiem i spoglądał ciekawie na uczniów. Dorcas co jakiś czas zaglądała dokociołka przyjaciółki, której wywar przybrał już niebieski kolor.
- Zastanawiam się co ominęłam. Mój eliksir jestzgniłozielony.- pochyliła głowę nad kociołkiem, lecz po chwili gwałtownie sięcofnęła.
-I niesamowicie cuchnie.- Rudowłosa zachichotała wrzucającjej do garnka figi abisyńskie.
-Pomieszaj cztery razy w lewą stronę i gotowe.- Zadziewczynami rozległ się lekko stłumiony huk . Syriusz stał nad kociołkiem zosmaloną twarzą. Zachichotały i przyglądały się z rozbawieniem jak Slughornwytrząsa się nad biednym Blackiem i stawia mu T (troll najgorsza ocena).
-Panno Evans! Jak zwykle Wybitnie. widzę, że panna Meadowesteż już skończyła.- pochylił się nad jej roztworem.
-Wspaniale. Stawiam W.- Przeszedł  po całej klasie, oceniając poprawnośćwykonania eliksiru. Oprócz Lily i Dorcas, dobrze wykonali polecenie Snape i odziwo Potter. Ruda podejrzliwie wpatrywała się w jego kociołek. Wzruszyłaramionami i zabrała się do sprzątania ławki.
_____________________________________________________
Oceny pozytywne
W – wybitny
P – powyżej oczekiwań
Z – zadowalający
Oceny negatywne
N – nędzny
O – okropny
T – troll

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz